Lider Los Angeles Lakers zrezygnował z opcji zawodnika w kontrakcie na kolejny sezon, co oznacza, że formalnie od 1 lipca nie będzie związany z nikim umową. To się jednak może szybko zmienić, bowiem trwają intensywne rozmowy.
W opcji zawodnika na sezon 2024/25 LeBron James miał 51,4 miliona dolarów. Zrezygnował z tych pieniędzy, aby wkrótce podpisać zupełnie nowy kontrakt. Nikt jednak nie ma złudzeń, że LBJ opuści na tym etapie zespół z Los Angeles. Zwłaszcza, że dopiero co do klubu dołączył Bronny James, choć jego najbliższa przyszłość i tak stoi pod znakiem zapytania. Przyszłość jego ojca powinna rozwiązać się w nadchodzących dniach. Według ostatnich doniesień, James może podpisać mniejszy kontrakt, by zostawić miejsce w salary-cap.
Zobacz także: Drugie zwycięstwo Polaków
Jeśli James faktycznie zaakceptuje mniejsze pieniądze, Rob Pelinka - sternik ekipy, może dysponować wyjątkiem mid-level, by za około 5 milionów dolarów podpisać gracza, który zrobi dla LA Lakers realną różnicę w walce o mistrzostwo. Pelinka ma także bardzo aktywnie szukać transferów. Dostępny jest D’Angelo Russell i jego 19-milionowa schodząca umowa oraz wybory w pierwszej rundzie draftu. W LA muszą mieć świadomość upływającego czasu. Niewykluczone, że LBJ podpisze swój ostatni kontrakt w karierze.
W teorii może się związać z Lakers maksymalnie 3-letnią umową za 162 miliony dolarów, ale czy w LA powinni sobie zapychać salary-cap takim gigantem? Będzie to kwestia problematyczna, ale może okazać się nie do przeskoczenia. W międzyczasie mówi się o całej liście wolnych agentów, jakich Lakers mogliby zakontraktować za wyjątek mid-level, gdyby nim ostatecznie dysponowali. Są na niej Klay Thompson, Jonas Valanciunas, James Harden czy nawet Chris Paul. Ten ostatni jest na wylocie z Golden State Warriors.
