Andre Iguodala bohaterem Warriors w Finałach. Ileż to razy słyszeliśmy tę historię na przestrzeni ostatnich pięciu sezonów? Iggy trafił najważniejszy rzut meczu numer 2, a Stephen Curry nie ma wątpliwości, że Raptors popełnili ogromny błąd w defensywie.
Najważniejsza akcja tego spotkania, Raptors dwukrotnie o włos od przechwytu, piłka w rękach niepilnowanego Iguodali – dagger. Ostatnie sekundy Game 2 nie mogły ułożyć się lepiej dla obrońców tytułu.
Iggy znów został bohaterem, choć w drugiej kwarcie jego dalszy występ stanął pod znakiem zapytania. Andre nadział się na zasłonę Marca Gasola i padł jak długi na parkiet. Na dodatek już walczy z urazem łydki, który niemal wykluczył go z początku Finałów. I choć spudłował 5 z 7 pierwszych swoich rzutów, nie zawahał się odpalić po raz kolejny, kiedy dostał piłkę od Shauna Livingstona. Uraz głowy? Potraktował to jako bodziec do walki.
Dostałem w głowę i trochę mnie to obudziło.
Stephen Curry po meczu nie zostawił na obronie Raptors suchej nitki.
Przez całą czwartą kwartę grali beznadziejną obronę. Zostawiać w takim momencie niepilnowanego Andre – to brak szacunku. Nieraz trafiał już tak ważne rzuty.
"The whole fourth quarter they were playing some janky defense … Over the course of the game, it's kinda disrespectful to leave Andre Iguodala open like that. … He's made big shots like that before."
—Steph Curry on the finish to Game 2 pic.twitter.com/eQ9Bymczv2
— NBA on ESPN (@ESPNNBA) 3 czerwca 2019
35 lat na karku, a Iggy nadal robi swoje. Choć statystycznie był to jego najgorszy sezon odkąd dołączył do Golden State, w najważniejszym momencie Steve Kerr i spółka jak zwykle mogli na niego liczyć.
fot. NBC Sports
Czytaj także: Czy Klay zagra w Game 3?