Mając w drużynie Stephena Curry’ego i Kevina Duranta, nie łatwo wyjść przed szereg. Potrzeba do tego naprawdę wybitnych występów, a jeśli o nie chodzi, Klay Thompson wydaje się być prawdziwym specjalistą.
Kyle Kuzma, Brandon Ingram, Josh Hart. Ktokolwiek krył dzisiejszej nocy Klaya Thompsona chciałby zapewne jak najszybciej puścić ten mecz w zapomnienie. Golden State Warriors pogrążyli zdziesiątkowanych Lakers na ich parkiecie, wygrywając 130:111, a Klay spędził na parkiecie 27 minut, które już przeszło do historii.
10 trójek z rzędu (rekord NBA), 44 punkty, 17/20 z gry w całym meczu. Nic nie mogło powstrzymać Thompsona od zdobywania punktu za punktem, a już na pewno nie obrona Lakers.
Pamiętajcie, że pod tym linkiem mamy dla Was kod na dodatkowe -20% na Nike.com!
Lakers przegrali 9 z 14 meczów bez LeBrona Jamesa, dla którego obecna przerwa w grze jest najdłuższą w karierze.
W drugim występie w barwach Warriors, DeMarcus Cousins trafił 2 z 9 rzutów i zdobył 8 punktów. Dubs rozdali 41 asyst, przy 20 swoich rywali i wygrali po raz 8. z rzędu, umacniając się na czele tabeli Konferencji.
A Klay? Cóż, powiedzmy, że znów przez jakiś czas ma spokój od wybitnych występów. Aż strach pomyśleć czym jeszcze nas zaskoczy.