Jeremy Sochan był dziś liderem San Antonio Spurs - po obu stronach parkietu. Polak poprowadził San Antonio Spurs do zwycięstwa nad Washington Wizards, trafiając w kluczowym momencie rzuty wolne.
To był kolejny bardzo dobry występ Jeremy’ego Kochana. Polak w 28 minut spędzonych na parkiecie zapisał 23 punkty, 4 zbiórki, 3 asysty, 2 bloki i przechwyt (bez straty!) i co najważniejsze - trafił kluczowe rzuty wolne (w tym elemencie był 6/6 w całym meczu). Warto też odnotować, że Jeremy po raz kolejny dowodził obroną drużyny z Teksasu i gdy tylko siadał na ławce - było widać, że z grą drużyny Gregga Popovicha po bronionej stronie boiska, jest coś nie tak.
Kolejny bardzo dobry występ ma za sobą także Victor Wembanyama, który w 28 minut zapisał 24 punkty, 8 zbiórek, 6 bloków oraz 4 asysty. O trzy „oczka” gorszy był Devin Vassell. Rzucający dopisał też 5 zbiórek oraz 5 asyst.
W barwach Wizards najlepszym strzelcem okazał się Marvin Bagley III - autor double-double w postaci 21 punktów oraz 12 zbiórek. Spore problemy z grą w ataku miał dziś Kyle Kuzma, który zapisał jedynie 11 „oczek”, 12 zbiórek i 6 asyst. Łącznie siedmiu koszykarzy Wizards zapisywało na swoim koncie dwucyfrową zdobycz punktową.
Niezwykle ekscytujące spotkanie, które Thunder wygrali dzięki świetnej czwartej kwarcie. Po raz kolejny kawał dobrej roboty wykonał Shai Gilgeous-Alexander. Kanadyjski rozgrywajacy uzbierał dziś 33 punkty i 6 asyst, punktując w ważnych momentach. Świetnie wspierał go Jalen Williams, który dorzucił 20 „oczek” i 5 zebranych piłek. Bardzo mało piłki w rękach miał z kolei Chet Holmgren, ale nie przeszkodziło mu to w zdobyciu 15 punktów.
Po drugiej stronie boiska najlepszym strzelcem był Karl-Anthony Towns - autor 19 punktów i 11 zbiórek. Do zwycięstwa zabrakło przede wszystkim większej zdobyczy Anthonego Edwardsa, który podobnie jak Towns - zapisał 19 punktów. Rzucający oddał w całym spotkaniu jedynie 10 rzutów, co jest swego rodzaju ewenementem, bowiem zawsze przyzwyczajał nas do tego, że rzuca znacznie więcej.