Adrian Griffin zrobił z Milwaukee Bucks bilans 30-13, ale zespół nie był zadowolony z tego, że trener nie potrafi optymalnie wykorzystać potencjału tkwiącego w duecie Giannis Antetokounmpo - Damian Lillard. Został więc zwolniony, a w jego miejsce zatrudniono Doca Riversa. Bucks rywalizują w czołówce konferencji, więc siłą rzeczy trener prowadzący Bucks miał dużą szansę na to, by zostać head-coachem wschodu, co wynika z faktu, że nie może nim być Joe Mazzulla. Szkoleniowiec Boston Celtics pełnił tę funkcję rok temu. Dlatego po zwycięstwie Bucks z Mavericks, Rivers przypieczętował swój awans na trenera ASG. 

‍

Zobacz także: Koniec sezonu LaVine’a

‍

- To jest bardzo złe – mówił Rivers w trakcie konferencji prasowej. - Może ja pojadę na wakację, a wyślę tam swój sztab - żartował. - Przekażę Adrianowi [Griffin] pierścień oraz nagrodę finansową za to wyróżnienie. Moim zdaniem powinna być reguła pozwalająca mi przekazać to komuś innemu. Muszę porozmawiać o tym z Adamem Silverem. To w porządku gość, na pewno mnie zrozumie – dodał trener Bucks. 

‍

Zatem Rivers zdaje sobie sprawę, że na wyróżnienie nie zasłużył i jest to wynik wypracowany przede wszystkim przez Griffina. W rywalizacji o ławkę wschodu brał udział także J.B. Bickerstaff z Cleveland Cavaliers, lecz Bucks potrzebowali jednego zwycięstwa i te przyszło w meczu z Mavs, choć przegrywali już różnicą 25 punktów. Dla Riversa to była pierwsza wygrana w charakterze trenera Bucks. Przegrał dwa wcześniejsze spotkania. Nie zdziwimy się, gdy ostatecznie to właśnie on poprowadzi drużynę Wschodniej Konferencji podczas meczu zaplanowanego na 18 lutego w Indianapolis.