Tyrese Haliburton idzie w tym sezonie jak burza! Minionej nocy w wygranym 120:104 meczu z Chicago Bulls zanotował 21 punktów oraz rozdał rekordowe 20 asyst!
- Prawda jest taka, że nie miałbym tych 20 asyst, gdyby koledzy nie trafiali swoich rzutów. Ostatnio fatalnie wychodziło mi operowanie piłką, notowałem za dużo strat. Dlatego dobrze jest mieć znów zero w tym elemencie - powiedział koszykarz.
Pacers grali dziś fantastyczne zawody, trafiając 50,6% rzutów z gry. To pozwoliło Haliburtonowi na stanie się zaledwie piątym koszykarzem w historii po Kevinie Porterze (1978), Johnie Lucasie (1983), Rickeyu Greenie (1984) i Chrisie Paulu (2016), który zakończył mecz z 20 asystami, nie notując przy tym choć jednej straconej piłki.
- Rano mieliśmy rzutówkę, której nie dokończył. Miał bardzo spięte plecy i nie byliśmy pewni czy zagra w dzisiejszym spotkaniu. Byłem zaskoczony wdziać go dziś na boisku, bo mam perspektywę tego, jak wyglądało to rano. To pokazuje, że mamy najlepszy sztab medyczny w lidze - powiedział szkoleniowiec Pacers, Rick Carlisle.
Grający swój cztery sezon na parkietach NBA rozgrywający notuje w tym sezonie rewelacyjne 24,7 punktu, 12,4 asysty oraz 4 zbiórki.