Kyle Lowry najlepsza lata ma już za sobą. Miami Heat dwoją się i troją, aby rozgrywający zmienił klub jeszcze przed trade deadline. Weteran ligowych parkietów może mieć sporą wartość ze względu na kończący się kontrakt.
Drużyna z Florydy ostatnio uległa Toronto Raptors różnicą 24 punktów, po czym Erik Spoelstra zdecydował się posadzić doświadczonego rozgrywającego na ławce. To jednak nie przyniosło sukcesów, bowiem Heat przegrali kolejne dwa spotkania. Lowry nie jest zadowolony z tego, jak potraktował go trener.
- Jestem rozczarowany tym, że trafiłem na ławkę. Ale wiem też, że nie grałem dobrze w ostatnich tygodniach, więc trener chciał coś zmienić. Jako zawodnik muszę się dostosować i zrobić wszystko, by pomóc zespołowi w zwycięstwach - powiedział koszykarz.
Lowry notuje w tym sezonie średnio 8,2 punktu, 4 asysty, 3,5 zbiórki oraz przechwyt, spędzając na parkiecie średnio 28 minut. W swoich trzech pierwszych sezonach Kyle zapisywał w barwach Heat nieco lepsze statystyki - 11,4 punktu, 5,8 asysty oraz 4,1 zbiórki.
Przed drużyną z Florydy naprawdę ciekawe wyzwanie, ale Pat Riley wielokrotnie udowadniał w swojej karierze, że potrafi przeprowadzić ciekawe transfery. Biorąc pod uwagę spadający kontrakt - Heat mogą spróbować pozyskać kilku ciekawych zawodników, który pomogliby po atakowanej stronie boiska. Niekoniecznie muszą się starać o rozgrywającego, bowiem Jimmy Butler wielokrotnie udowadniał, że może wziąć na swoje barki przeprowadzanie akcji. Tyler Herro w ostatnich sezonach także mocno rozwinął się w tym elemencie.