W życiorysie Karla Malone'a jest jeden niechlubn moment, który ciągną się za nim do tej pory. Rzadko zabierał w tej sprawie głos. Teraz postanowił w jednoznaczny sposób wyrazić swoje zdanie na temat krytyki, jaka na niego spadła.
Wielu kibiców nie przyjęło najlepiej faktu, że Karl Malone podczas Weekendu Gwiazd w Salt Lake City był witany przez NBA z takimi honorami. Według dużego grona fanów, Malone nigdy nie czuł się odpowiedzialny za to, co zrobił kilkadziesiąt lat temu i nie zachował się fair wobec osoby, której wyrządził potencjalną krzywdę. Sytuacja miała miejsce podczas drugiego sezonu Malone'a w Louisiana Tech. Rodzice 13-letniej Glorii Bell nie złożyli pozwu o gwałt, ale chcieli, aby Malone uznał ojcostwo. Ten na początku walczył, ale ostatecznie poszedł na ugodę. Przy okazji ostatniego All-Star Weekend w Utah, temat powrócił i Malone nie uchylił się od zabrania głosu.
- Nie chcę o tym w ogóle dyskutować. W ogóle mnie to nie obchodzi. To moje życie osobiste. Poradziłem sobie z tym, tak jak zawsze sobie radziłem, więc… nie ma to dla mnie znaczenia - przyznał.
Zobacz także: Giannis już po prześwietleniu nadgarstka
Malone utrzymuje więc narracje, którą stosował w tym temacie zawsze. Z Glorią Bell Malone m syna Demetressa Bella - byłego gracza futbolu amerykańskiego, który występował w barwach Buffalo Bills oraz Philadelphia Eagles. Relacja obu panów jest skomplikowana. Kilka razy pokazywali się wspólnie, ale Demetress miał być przez swojego ojca traktowany jako “mroczna tajemnica”. Można odnieść wrażenie, że zapłodnienie 13-latki będzie wracało do Malone’a za każdym razem, gdy zdecyduje się wystąpić publicznie. W Utah nie mają z tym problemu. Vivint Arena przywitała go głośnym aplauzem, gdy pojawił się na jumbotronie podczas ASW.