Marcin Gortat po raz ostatni był widziany na parkietach w 2019 roku - na chwilę przed tym, jak Los Angeles Clippers zdecydowali się go zwolnić. Okazuje się, że przygoda „Polskiego Młota” w najlepszej lidze świata mogła potrwać o wiele dłużej…
Szkoda, że po tym, jak zostałem zwolniony z Clippers, nie pojechałem do Toronto. Raptors dzwonili do mnie sześć razy, ale nie pojechałem. Mógłbym dziś być mistrzem NBA. Zamiast tego zdecydowałem się pojechać do Golden State, którzy mnie okłamali - wspomniał ostatnio Gortat.
Sztab szkoleniowy Warriors miał mu powiedzieć, że jednak nie potrzebują wysokiego gracza i muszę podpisać kolejnego obwodowego. Kilka tygodni później okazało się, że do drużyny z San Francisco dołączył Andrew Bogut. - To zabolało - dodał Marcin.
Gortat swoją najlepszą koszykówkę grał w barwach Washington Wizards. Dla zespołu ze stolicy rozegrał 402 spotkania, notując 11,6 punktu, 9,2 zbiórki, 1,5 asysty oraz 1,1 bloku. Jego duet z Johnem Wallen swego czasu „trząsł” konferencją Wschodnią - jak w Play-Offach w 2014 roku, kiedy to „Czarodzieje” wyeliminowali w Play-Offach Chicago Bulls, którzy mieli w składzie czwartego w wyścigu o statuetkę MVP Joakima Noaha.