Miles Bridges przyznał się do zarzuty przemocy domowej przed sądem w Los Angeles. Koszykarz w ramach porozumienia z prokuraturą nie trafi do więzienia, ale przez trzy lata będzie pod nadzorem.
Podczas tego „okresu próbnego” były koszykarz Hornets będzie musiał przez 52 tygodnie chodzić na zajęcia poradnictwa w zakresie przemocy domowej, uczęszcząć na zajęcia wychowawcze, odbyć 100 godzin prac społecznym oraz co tydzień poddawać się testom na obecność narkotyków (dozwolona będzie tylko marihuana, jeśli przedstawi receptę lekarską).
Ponadto 24-latek przez ten czas nie będzie mógł posiadać żadnej broni palnej, amunicji, ani innych broni. Bridges otrzymał także 10-letni zakaz zbliżania się do swojej byłej partnerki. Wszelkie odwiedziny z dziećmi będą musiały odbywać się pokojowo i uczestniczyć będzie musiała w tym neutralna strona trzecia.
- Wierzymy, że to rozwiązanie było najlepszą drogą do pociągnięcia pana Bridgesa do odpowiedzialności za jego zachowanie. Rozumiemy również, że ofiara chciała szybkiego rozwiązania sprawy. Ofiara i jej przedstawiciele byli konsultowani w sprawie proponowanego rozwiązania i zgodzili się z wyrokiem – powiedziała prokuratura okręgowa.
Obecnie Bridges pozostaje zastrzeżonym wolnym agentem, więc NBA nie podjęła względem niego żadnych kroków. Jeśli któryś zdecyduje się podpisać z nim umowę - wtedy liga będzie mogła go zawiesić, ukarać grzywną, bądź nawet zdyskwalifikować dożywotnie. Rzecznik NBA powiedział, że liga cały czas monitoruje tę sprawę.
Bridges został aresztowany 29 czerwca przez policję w Los Angeles i zwolniony za kaucją w wysokości 130 tysięcy dolarów.