Muggsy Bogues jest najlepszym przykładem tego, że nie potrzeba wzrostu, aby spełnić swoje marzenia o grze na parkietach najlepszej ligi świata. 158-centymetrowy koszykarz, który zablokował wielkiego Patricka Ewinga? Historia rozgrywającego Charlotte Hornets jest wyjątkowa.
Historie koszykarzy z lat 80’ i 90’ zazwyczaj nie są usłane różami. Podobnie było w przypadku Muggsy’ego Boguesa, który dorastał na osiedlach Lafayette Court w Baltimore. Mający trójkę starszego rodzeństwa koszykarz nie pochodził z wysokiej rodziny - jego matka mierzyła 150 centymetrów, a ojciec 165 centymetrów.
Dzieciństwo Boguesa było bardzo niespokojnie. Gdy miał pięć lat, został postrzelony zabłąkanym pociskiem, przez co trafił do szpitala. Jako dziecko był też świadkiem śmiertelnego pobicia kijem bejsbolowym. Ten widok prześladował przyszłego rozgrywającego Charlotte Hornets przez wiele lat. Jak sam później przyznał - bardzo szybko zdał sobie sprawę z tego, jak wiele warte jest ludzkie życie.
Kilka lat później, niedługo po 12. urodzinach Boguesa, jego ojciec trafił na 20 lat do więzienia za napad z bronią w ręku. W tym czasie jego starszy brat Chuckie zaczął też zażywać narkotyki, a próbująca opanować tę trudną domową sytuację matka po prostu nie dawała rady. Jego ojciec - Richard pisał do swoich synów listy, by nie szli jego drogą. I Muggsy go posłuchał.
Oprócz koszykówki, Bogues był bardzo wyróżniającym się zapaśnikiem. Ponadto w wolnych chwilach grał z rówieśnikami w baseball. Wiele osób nie wie, ale Muggsy to jego pseudonim. Były rozgrywający Charlotte Hornets tak naprawdę nazywał się Tyrone Curtis, a wspomniany przydomek otrzymał na jednym z osiedlowych boisk. Tak zwracali się do niego koledzy ze względu na budowę ciała i wzrost.
- Jeśli masz talent, to musisz rozwijać go ciężką pracą. Inaczej nikt nie będzie traktował cię serio. Wiedziałem, że wiele osób w ogóle nie pojmuje, jak chłopak mojego wzrostu może radzić sobie w sporcie zarezerwowanym dla wysokich. Musiałem przełamać wiele barier i zmienić sposób myślenia wielu ludzi - opowiadał po latach koszykarz.
Faktyczną „karierę” Muggsy rozpoczął w szkole średniej - reprezentował barwy Southern High School w Baltimore. Długo tam jednak nie zabawił, bowiem ze względu na kierunek kształcenia (technik dentystyczny) przeniósł się na Baltimore’s Dunbar High School. Co ciekawe, grał wówczas w jednej drużynie z przyszłymi graczami NBA - Reggiem Williamsem, Reggiem Lewisem czy Davidem Wingatem.
Można śmiało powiedzieć, że Dunbar Poets stworzyli wówczas prawdziwy Dream Team. W pierwszym roku gry Boguesa drużyna zanotowała bilans 29-0, a w kolejnym 31-0. Dzięki świetnym występom rozgrywający otrzymał wiele propozycji stypendiów - m.in. od Uniwersytetów w Virginii, Penn State i Seton Hall.
Choć kariera uniwersytecka Boguesa była bardzo udana, tak początki wcale tego nie zapowiadały. Drużyna Wake Forest była złożona głównie z białych koszykarzy, którzy… nie ułatwiali mu życia. Słabe przyjęcie do drużyny sprawiło, że młody Muggsy miał problem odnaleźć się na treningach. W pewnym momencie chciał nawet przerwać studia i wrócić do domu.
Ostatecznie jednak zacisnął zęby i postawił na swoim. Mimo, że w debiutanckim sezonie notował zaledwie 1,2 punktu, 1,7 asysty oraz przechwyt, spędzając na parkiecie niecałe 10 minut, kolejny sezon był już dla niego o wiele bardziej udany. Rozgrywający otrzymywał średnio 35 minut od trenera i w tym czasie zapisywał świetne 6,6 punktu, 7,1 asysty oraz 2,9 przechwytu.
Te rozgrywki dały mu sporo pewności siebie. Rywale ze względu na wzrost bardzo często wdawali się z nim w ostry trashtalk. Często był pytany czy jest koszykarzem, czy jedynie maskotką drużyny. - Robię za koszykarza i maskotkę. A ty jesteś nikim - miał odpowiadać.
I tak z sezonu na sezon jego statystyki zaczęły rosnąć. Na czwartym roku Bogues spędzał na parkiecie średnio 39 minut i w tym czasie notował 14,8 punktu, 9,5 asysty, 3,8 zbiórki oraz 2,4 asysty. Ponadto trafiał 50% rzutów z gry. W swoim ostatnim sezonie rozgrywający otrzymał nagrodę MVP i był liderem konferencji w asystach oraz przechwytach. Kilka lat później jego numer został przez uczelnię zastrzeżony, a w 2001 roku koszykarz został włączony do sportowej galerii sław. Cały czas pozostaje najlepiej asystującym i przechwytującym w historii tego uniwersytetu.
Mierzący 158 centymetrów koszykarz mistrzem świata, a zarazem najlepiej asystującym i przechwytującym zawodnikiem reprezentacji USA? Brzmi absurdalnie, a taka historia wydarzyła się naprawdę. I to mimo tego, że w kadrze znajdowali się Steve Kerr, Davis Robinson czy Charles Smith. Bogues w 10 meczach w drodze po złoto zanotował rewelacyjne 37 przechwytów.
Co ciekawe, tak naprawdę nikt z przeciwników i mediów nie chciał wierzyć we wzrost Boguesa. Dopóki nie zobaczyli go na własne oczy - nie chcieli w to uwierzyć. Stany najpierw pokonały 99:63 Wybrzeże Kości Słoniowej, następnie Chiny 107:81, Niemcy 81:68, Portoryko 73:72 i Włochy 86:64. W kolejnej części zmagań Stany niespodziewanie uległy 70:74 Argentynie, by później pokonywać Kanadę 77:65 i Jugosławię 69:60. W półfinale Amerykanie wygrali 96:80 z Brazylią, a w wielkim finale rozgrywanym w Madrycie reprezentacja USA triumfowała 87:85 nad Związkiem Radzieckim.
Bogues pokazał się podczas tych mistrzostw nie tylko jako świetny rozgrywający i dyrygent gry Amerykanów. Najbardziej zaimponował przede wszystkim swoim występem przeciwko Jugosławii, kiedy to całkowicie z gry wyłączył słynnego Drażena Petrovicia. Także dzięki temu Amerykanie mogli cieszyć się z wielkiego triumfu. Te występy zapewniły także Muggsy’emu angaż w NBA.
Rozgrywający trafił do NBA w 1987 roku, kiedy to z 12. numerem wybrali go Washington Bullets. Wspólnie z nim do ligi weszły takie gwiazdy, jak David Robinson, Scottie Pippen, Reggie Miller, Kevin Johnson, Horace Grant czy Mark Jackson.
- Co roku, gdy widzę draft, to te wielkie emocje do mnie wracają. Ta noc była dla mnie i dla mojej rodziny, jak i całego miasta wyjątkowa. Gdy usłyszałem swoje nazwisko, to totalnie zdębiałem. Ale byłem też najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - przyznał Muggsy po latach.
Co ciekawe, najniższy zawodnik w historii grał w barwach Bullets z najwyższym zawodnikiem w historii - Manute Bolem, czyli koszykarzem mierzącym aż 231 centymetrów wzrostu. Różnica tych 73 centymetrów nie była jednak dla nich problemem. Panowie świetnie się dogadywali zarówno na parkiecie, jak i poza nim.
W swoim pierwszym sezonie Bogues rozegrał 79 meczów, z czego tylko 14 rozpoczął w pierwszej piątce. W średnio 20,6 minuty na mecz zapisywał na swoim koncie 5 punktów, 5,1 asysty, 1,7 zbiórki oraz 1,6 asysty. Długo jednak w stolicy nie zabawił. Po roku przeprowadzono bowiem expansion draft - ma on miejsce za każdym razem, gdy do ligi wprowadzana jest nowa drużyna. Każda z ekip może zastrzec ośmiu graczy, a pozostali są wybierani we wspomnianym drafcie. Ostatecznie Bogues trafił do Charlotte Hornets. Drużyny, której stał się prawdziwą legendą.
Tak naprawdę każdy fan koszykówki (zarówno ten starszy, jak i młodszy) kojarzy Muggsy'ego z "Kosmicznego Meczu", w którym to przybysze z kosmosu zabrali mu wszystkie umiejętności koszykarskie. Umiejętności, o których przekonywali się przede wszystkim rywale Hornets.
Zanim jednak Bogues stał się podstawowym zawodnikiem, a zarazem liderem Hornets - minęło sporo czasu. Na początku trener Dick Harter posadził go bowiem na ławce i wykorzystywał go jako lidera ławki - wchodzącego na parkiet na 20 minut, ale za to na najwyższej intensywności. W taki sposób ostatecznie wywalczył sobie miejsce w pierwszej piątce i przez lata decydował o sile Hornets.
- Rozumiałem jaką ścieżką podążam i ile znaczę dla tego sportu i wszystkich go praktykujących. Czy to jako dziecko, czy jako dorosły zawsze czułem, że koszykówka to sport dla wszystkich i żyłem tak, żeby to udowodnić - opowiadał koszykarz.
W barwach tej drużyny rozegrał 10 sezonów. Jego średnie może nie są niezwykle imponujące, lecz biorąc pod uwagę 158 centymetrów wzrostu - naprawdę imponują. Bogues notował 8,8 punktu, 8,8 asysty, 2,9 zbiórki oraz 1,7 przechwytu na mecz. Ponadto trafiał 46,6% rzutów z gry.
- Mogłem robić wsady. Skakałem 111 centymetrów w górę. Ale, bez względu na to, jak bardzo emocjonowało to ludzi, to tylko dwa punkty. Miałem na to inne sposoby. Bóg dał mi różne narzędzia do wykorzystania na boisku - dodawał.
Bogues od zawsze był ulubieńcem kibiców. Co prawda nigdy nie zagrał w Meczu Gwiazd, ale swoją zawziętością udowodnił swoją wartość - stając się jedną z twarzy lat 90’. Jako 30-latek zagrał w Kosmicznym Meczu obok największych gwiazd ligi oraz brał udział w wielu innych produkcjach telewizyjnych.
- Nie da się opowiadać o koszykówce, nie wspominając o Muggsym. On jest jedyny w swoim rodzaju - przyznał Jacob Uitti, który był współautorem biografii koszykarza.
Przed laty bardzo popularna była historia, w której Michael Jordan miał nazwać Boguesa karłem, by wymusić na nim oddanie rzutu. Jak się okazuje - zdaniem legendy Hornets, sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.
- MJ zawsze lubił się ze mną droczyć. Nawet dziś, gdy się widzimy, to podnosi rękę jak najwyżej potrafi, żebym musiał podskoczyć, żeby przybić mu piątkę. Mówiło się o tym, że nazwam mnie karłem. Co nie jest prawdą. Zawsze wołał na mnie „short lil fella”, albo „lil ass” - przyznał koszykarz.
Nie zmienia to jednak, że Jordan był jednym z wielu koszykarzy, którzy próbowali wykorzystywać kompleksy Boguesa, by zatrzymać jego skuteczne dowodzenia grą na parkiecie. To się jednak zazwyczaj nie udawało, o czym świadczy cała piękna kariera 158-centymetrowego koszykarza.
Niestety jego przygoda z Hornets zakończyła się w trakcie sezonu 1997/98. Właśnie wtedy ówczesny trener ekipy z Charlotte zasugerował, by rozgrywający zakończył karierę. Lecz 33-letni wówczas Bogues miał zupełnie inne plany.
Po zagraniu zaledwie dwóch meczów w sezonie 1997/98 w barwach Hornets, został wymieniony do Golden State Warriors. Problemy z kolanem były widoczne, bowiem Bogues stracił naprawdę sporo, jeśli chodzi o szybką grę. Nie był już tak mobilny, ale mimo to otrzymywał ponad 25 minut na mecz od szkoleniowca. W sezonie 1998/99 tych minut było znacznie mniej, a Muggsy przeniósł się do Toronto. Tam wystąpił w 80 meczach w sezonie 1999/00, notując 5,1 punktu oraz 3,7 asysty. W kolejnych rozgrywkach zagrał jednak zaledwie trzy spotkania, którymi pożegnał się z ligą.
Po zakończeniu kariery Bogues zajął się pracą w branży nieruchomości. Zajmował się tym do 3 sierpnia 2005 roku, kiedy to został trenerem Charlotte Sting - drużyny WNBA. Pomimo braku doświadczenia włodarze klubu zdecydowali się mu zaufać. Ostatecznie jednak wielkiego sukcesu w roli trenera tej ekipy nie osiągnął.
W 2011 roku został głównym trenerem United Faith Christian Academy w Charlotte, gdzie wcześniej pracował jako asystent. Za czasów jego pracy sześciu koszykarzy zostało nominowanych do najlepszych piątek stanu. W 2014 roku jego kontrakt dobiegł końca, lecz mimo chęci przedłużenia ze strony drużyny - Muggsy zdecydował się odejść. 18 marca tego roku ponownie stał się jedną z twarzy Charlotte Hornets, kiedy to drużyna przechodziła wielką rewolucję.
Emerytowany koszykarz postanowił także założyć „Muggsy Bogues Family Foundation”, która pomaga opracować programy pomocy społecznej dla rodzin, które mają problemy z zapewnieniem najbardziej podstawowych potrzeb.