Los Angeles Lakers zdecydowanie zawodzą od zwycięstwa w turnieju w Las Vegas. Po raz drugi w tym sezonie pokonali jednak Clippers i może to być dla nich światełko w tunelu. Gorzej tę noc będzie wspominał Jeremy Sochan…
To było świetne do oglądania spotkanie. Obie ekipy grały na bardzo wysokim poziomie i nie odpuszczały nawet na moment - co naprawdę mogło się podobać. Kluczowa w kontekście zwycięstwa Lakers okazała się trzecia odsłona wygrana 32:24, choć Clippers nie odpuszczali do samego końca.
Najlepszym zawodnikiem Lakers był dziś zdecydowanie LeBron James, który w końcu zagrał na swojej nominalnej pozycji, a nie na rozegraniu. 39-latek zdobył dziś 25 punktów, zebrał 8 piłek i rozdał 7 asyst. Double-double w postaci 22 „oczek” i 10 zbiórek dorzucił Anthony Davis, a do podwójnej zdobyczy wchodzącemu z ławki Christianowi Woodowi brakło jedynie „oczka”.
Gdyby Kawhi Leonard zagrał dziś na nieco lepszej skuteczności, to właśnie Clippers cieszyliby się dziś ze zwycięstwa. Skrzydłowy skończył mecz z 15 punktami i 8 zbiórkami, ale spudłował aż 11 z 17 rzutów. Na ogromną pochwałę zasłużył dziś natomiast Ivica Zubac, który świetnie spisał się w starciu z Anthonym Davisem. Podkoszowy oprócz 22 punktów miał też 19 zbiórek - aż 10 w ofensywie!
San Antonio Spurs mają za sobą kolejny bardzo dobry mecz w tym sezonie, w którym brakowało naprawdę niewiele do zwycięstwa. Można nawet powiedzieć, że było ono na wyciągnięcie ręki. W jednej z ostatnich akcji meczu Jeremy Sochan otrzymał podanie od Victora Wembanyamy i miał sporo miejsca do skończenia akcji na remis, bądź też wymuszenia faulu. Ostatecznie zdecydował się odegrać piłkę do Keldona Johnsona na obwód (sam pomysł nie był zły, gorzej z wykonaniem), lecz skrzydłowy zamiast przesuwać się w stronę narożnika (aby ułatwić Sochanowi podanie + żeby zrobić sobie lepszą pozycję rzutową), stał w miejscu. I tak piłka wyleciała na aut…
Ostatecznie Polak skończył spotkanie z 11 punktami, 5 zbiórkami i 4 asystami. Było to całkiem solidne spotkanie, ale na pewno znacznie więcej będzie się mówiło o jego JEDYNEJ w meczu stracie. Najlepszym zawodnikiem San Antonio był oczywiście Victor Wembanyama, który umożliwił zryw w końcówce meczu, notując 24 punkty, 10 zbiórek i 5 bloków. Devin Vassell uzbierał o dwa „oczka” mniej.
Po stronie Cavaliers świetną formą imponował Jarrett Allen, który bardzo dobrze ograniczał Victora Wembanyamę przez większość meczu. Podkoszowy zapisał 29 punktów i aż 16 zbiórek. Bardzo ważną postacią Cavs był wchodzący z ławki Caris LaVert, który trafił dwa rzuty równo z syreną kończącą kwarty - ostatecznie w meczu miał 23 „oczka”. 17 punktów i 9 asyst na niskiej skuteczności uzbierał Donovan Mitchell - trzeba przyznać, że przez trzy pierwsze kwarty Jeremy Sochan bardzo skutecznie odcinał go od gry.