Dillon Brooks znów robi wszystko, by było o nim jak najgłośniej. Skrzydłowy Memphis Grizzlies postanowił pokazać swoją rzekomą wyższość nad… LeBronem Jamesem.
Podczas meczu Dillon próbował zrobić wszystko, by wyprowadzić LeBrona z równowagi. Oczywiście mu się to nie udało. Ba - koszykarz Lakers nawet nie był zniesmaczony jego zachowaniem. Po prostu nie zwracał na nie uwagi. Po meczu Brooks był pytany przez dziennikarzy o to, czy powinien się tak zachowywać przeciwko jednemu z najlepszych koszykarzy w historii.
- Nie obchodzi mnie to, kim jest. Jest po prostu stary. Nie szanuję nikogo, dopóki nie rzuci przeciwko mnie 40 punktów. Jestem dumny z tego, co robię. Czyli z obrony i podejmowania każdego wyzwania - powiedział Brooks.
Jego słowa brzmią o tyle śmiesznie, że sam nigdy w karierze nie przekroczył granicy 37 „oczek”. Brooks podczas rozmowy z mediami podkreślał, że LeBron nie jest już takim graczem, jak przed laty.
- On nie jest już na tym samym poziomie, kiedy zdobywał mistrzostwa z Cleveland czy Miami. Chciałbym zagrać z tamtym LeBronem, bo byłoby to zdecydowanie większe wyzwanie - dodał.
James w przegranym meczu z Grizzlies zanotował 28 punktów, 12 zbiórek oraz 3 asysty, trafiając 12 z 23 rzutów z gry. Brooks z kolei zapisał 12 „oczek”, pudłując 9 z 14 rzutów z gry.