Orlando Magic przegrali dwa pierwsze mecze w serii z Cleveland Cavaliers, ale gdy rywalizacja przeniosła się na Florydę – gra Cavs zaczęła pozostawiać wiele do życzenia. Z prowadzenia 2-0 mamy już remis 2-2 i potencjał na siedmiomeczową serię!
Obie drużyny rozpoczęły to spotkanie podobnie, jak pierwsze trzy. Byliśmy świadkami wymiany ciosów, w których minimalnie lepiej wypadli Cleveland Cavaliers. Druga kwarta to z kolei pokaz mocy duetu Donovan Mitchell – Jarrett Allen, który fantastycznie spisywał się przy obręczy. Magic nie mieli pomysły na zatrzymanie tej dwójki, a ich jedyną sensowną odpowiedzią na ich akcje był Franz Wagner. Do przerwy Cavs, którzy byli o wiele bardziej agresywni, aniżeli dotychczas, prowadzili 60:51.
W trzeciej kwarcie Magic od razu rzucili się do ataku i po niecałych pięciu minutach gry wyszli na prowadzenie. Cavaliers dosłownie nie wiedzieli, co się dzieje – nie potrafili zatrzymać świetnie grających zawodników z Orlando, ale przede wszystkim sami nie potrafili stworzyć jakiegokolwiek zagrożenia w ataku. Gospodarze po 36 minutach gry prowadzili 88:70.
Czwarta kwarta to dalszy „popis” Cavaliers, którzy nie mieli żadnego pomysłu na rozpracowanie obrony Magic. Orlando konsekwentnie starało się grać długie akcje, aby rywale nie mieli czasu na odrobienia ponad 20-punktowej straty. Ostatecznie Magic triumfowali 112:89. Rewelacyjne zawody rozegrał dziś Franz Wagner, który uzbierał 34 punkty, 13 zbiórek oraz 4 asysty (nie mając przez niemal 40 minut żadnej straty!). Łącznie pięciu graczy Magic zapisywało na swoim koncie dwucyfrową zdobycz punktową.
Po drugiej stronie parkietu najlepszym strzelcem okazał się Jarrett Allen, który uzbierał 21 punktów oraz 9 zbiórek. W drugiej połowie zdecydowanie zawiódł Donovan Mitchell, który zakończył spotkanie z 18 „oczkami”, 6 asystami, ale także 6 stratami.
