LeBron James rozpoczął już swój 21. sezon na parkietach NBA i wciąż imponuje formą. Koszykarz Los Angeles Lakers w swojej karierze podejmował wiele trudnych decyzji. Najtrudniejsza okazała się ta z odejściem do Miami Heat…
W 2010 roku LeBron james zdecydował się opuścić Cleveland, by stworzyć w Miami Heat gwiazdorski tercet z Chrisem Boshem i Dwyanem Wadem. O kulisach jego przenosin na Florydę w książce „LeBron. Biografia” pisał jeden z najlepszych amerykańskich dziennikarzy – Jeff Bennedict.
„[…]
Jim Gray siedział na fotelu reżyserskim na scenie zaimprowizowanej na środku sali gimnastycznej. James usiadł naprzeciwko, na identycznym fotelu. Pod jednym koszem na składanych krzesełkach siedziało około 65 dzieci. Pod drugim i wzdłuż ścian ustawiła się jakaś setka dorosłych w eleganckich ubraniach. Korytarze wypełnili policjanci. Gray, chociaż był doświadczonym zawodowcem, i tak wydawał się zdenerwowany. James też wyglądał nieswojo. Obydwaj pocili się w białym świetle, przez co ich czoła potrzebowały dodatkowej warstwy podkładu. W jednym momencie wszystkie głosy umilkły i w sali zrobiło się cicho jak na pogrzebie.
Ze studia ESPN w Bristol Stuart Scott zapowiedział widzom, że już tylko minuty dzielą ich od decyzji Jamesa. Koszykarz odpowiadał ogólnikami na otwierające rozmowę, proste pytania Graya, a czas mijał. Wreszcie, po pół godzinie transmisji, Gray przeszedł do sedna.
– Czas odpowiedzieć na pytanie, które zadają sobie wszyscy… LeBron, co zadecydowałeś?
– Tej jesieni… Kurczę, to trudne. Hm, tej jesieni przeniosę swoje talenty do South Beach i dołączę do Miami Heat.
W hali dało się słyszeć ciche westchnięcie. Gray wyglądał tak, jakby nie wiedział, o co teraz zapytać. Można było odnieść wrażenie, że ktoś wcisnął pauzę na pilocie. Na zewnątrz zaczęło rozbrzmiewać buczenie, które wypełniło bary sportowe od Nowego Jorku po Los Angeles. Niektórzy mieszkańcy Cleveland płakali, nie dowierzając w to, co się stało. Sześć słów Jamesa – przeniosę swoje talenty do South Beach – wstrząsnęło całą ligą i jej fanami.
– Jak wyjaśnisz swoją decyzję mieszkańcom Cleveland? – zapytał Gray.
– To dla mnie coś bardzo trudnego – próbował odpowiedzieć James. – Nigdy nie chciałem opuszczać Cleveland… i sercem zawsze będę blisko tego miejsca.
Kilka minut później kibice z Cleveland gromadzili się już na ulicach, żeby palić koszulki LeBrona i go przeklinać.
Nieświadomy tego, co dzieje się w jego rodzinnych stronach, James wstał i zszedł z prowizorycznej sceny. Zgodził się na fotografię z obecnymi na sali dziećmi. Otoczyły go.
Starsi chłopcy wepchnęli się przed nią, ale Gigi Barter poczuła, jak ktoś od tyłu ją podnosi. Mężczyzna prowadzący klub podał dziewczynkę Jamesowi, który następnie wziął ją na ramiona. James podtrzymywał Gigi, a ona trzymała się jego kciuków. Roześmiana, nie mogła uwierzyć, że jest na ramionach samego LeBrona Jamesa.
– Byłam najniższą osobą na sali – wspominała potem – ale czułam się, jakbym była najwyższa na świecie. Dosłownie, czułam, że mogę sięgnąć nieba.
Otoczony przez dzieci James uśmiechał się do zwróconych w jego stronę obiektywów. Po tym, jak dzieci wyszły, James usiadł do rozmowy z dziennikarzem Michaelem Wilbonem, przebywającym w studiu ESPN.
– Muszę cię o coś zapytać – powiedział Wilbon. – W niektórych częściach Cleveland ludzie palą twoje koszulki. Mamy gdzieś z tego materiał.
LeBron spojrzał na ekran: płomienie trawiły koszulki z jego numerem i nazwiskiem. W słuchawce usłyszał głos Wilbona:
– Jeśli to widzisz… co myślisz?
– Na pewno nie chciałem, by o decyzji zadecydowały emocje – powiedział. – Moim celem było zrobienie tego, co najlepsze dla LeBrona Jamesa, i tego, co LeBron James mógł zrobić, żeby uszczęśliwić samego siebie. Spójrzcie na to z drugiej strony, Cavs i tak w pewnym momencie by się mnie pozbyli. Czy wtedy moja rodzina spaliłaby siedzibę klubu? Oczywiście, że nie.
Telewizję i media społecznościowe zalała fala krytyki Jamesa.
„Wygląda jak narcystyczny błazen” – powiedział jeden z dziennikarzy ESPN. Inny nazwał program „bezwstydnym”, kolejny określił go jako „egoistyczną samopromocję”. Głos na Twitterze zabrał także jeden z producentów talk show Davida Lettermana: „Moje dwuletnie dziecko nie śpi, żeby obejrzeć program LeBrona Jamesa. Chcę, żeby wiedziało, kiedy sięgnęliśmy dna jako społeczeństwo”. Dostało się nawet Jimowi Grayowi: „Gra wstępna w wykonaniu Jima Graya była dokładnie tak rozczarowująca, jak sobie wyobrażałem” – napisał na Twitterze komik Seth Meyers. „Tego typu dojenie zwykle widzimy na farmie” – powiedział o wywiadzie jeden z krytyków „Sports Illustrated”.
Prezes agencji Dowleya zadzwonił do niego z Los Angeles z gratulacjami. Program odniósł sukces, odnotowano największą oglądalność w historii ESPN. Moment, w którym James mówił o przeniesieniu swoich talentów do South Beach, widziało 13 milionów ludzi. W tym samym czasie kluby Boys & Girls w sześciu miastach otrzymały rekordowe donacje na rozbudowę swoich ośrodków. Ale o tym nikt nie mówił. Zamiast tego wszyscy zajmowali się przeobrażaniem Jamesa w pozbawionego serca superzłoczyńcę. „New York Times” właśnie opublikował artykuł opisujący Miami jako nowe „Imperium Zła” i krytykował LeBrona za „bycie najemnikiem goniącym za mistrzostwem”.
„Mieliśmy dobre intencje – tłumaczył lata później Dowley. – Ale nikt nie pamięta, że przekazaliśmy pięć milionów na klub Boys & Girls. Mogliśmy to zrobić lepiej, bardziej to nagłośnić”.
Zanim James zdążył wsiąść do prywatnego samolotu do Miami, wściekły właściciel Cavaliers Dan Gilbert opublikował na stronie drużyny list, napisany czcionką Comic Sans, który rozpoczynał się słowami:
Drogie Cleveland,
Jak zapewne wiecie, nasz niedawny bohater, wyrosły w regionie, który tego popołudnia właśnie opuścił, nie jest już członkiem Cleveland Cavaliers.
Ogłoszono to w trakcie zapowiadanej od kilku dni, narcystycznej, autopromocyjnej imprezy, której kumulacją był telewizyjny program poświęcony jego „decyzji”, coś, czego nigdy nie widzieliśmy w historii sportu, a prawdopodobnie i w historii rozrywki…
Nie zasługujecie na tak tchórzliwą zdradę.
Dalej wytykał Jamesowi „pożałowania godny pokaz samolubstwa i zdrady” oraz „zimny i wyrachowany czyn”, którego „przesłanie jest odwrotne do tego, co chcemy przekazywać swoim dzieciom”. Podczas gdy rozstawieni przed halą Cavaliers policjanci pilnowali, żeby wandale nie zniszczyli ogromnego banneru z podobizną Jamesa, Gilbert kończył swoją tyradę słowami: „Śpij dobrze, Cleveland”.
Nikt nie czuł się gorzej z tym, co stało się w Cleveland, niż Maverick Carter. Samozwańczy architekt i pomysłodawca tak głośnego ogłoszenia decyzji o odejściu nie spodziewał się podobnych skutków. Otrzeźwiony nimi, chciał gdzieś się zaszyć i odciąć od wszystkiego.
James nie miał tego luksusu. Kiedy już ich samolot wzbił się w powietrze, zapytał:
– Co się, do cholery, stało?
Nikt nie odpowiedział. Rich Paul wielokrotnie latał wspólnie z Jamesem i Carterem, ale podczas żadnego z lotów nie doświadczył tak niezręcznej ciszy. „Schrzaniliśmy to” – powiedział Carter lata później, jednak w tamtym momencie był zbyt roztrzęsiony, żeby cokolwiek odpowiedzieć.
Udręczony James odciął się od otaczającego go świata. Jako miłośnik filmów i seriali gangsterskich znał na pamięć wiele kultowych scen, między innymi tę, w której Tony Soprano wybucha na swojego consigliere po tym, jak temu nie udało się go ochronić: „Nie masz pojęcia, jak to jest być bossem. Każda moja decyzja wywiera dalekosiężne skutki. I ostatecznie zostaję z tym całkiem sam”.
James uwielbiał Rodzinę Soprano, a w szczególności Tony’ego, sam jednak w niczym nie przypominał bossa mafijnej rodziny. Przede wszystkim nie lubił konfrontacji. Zamiast mieć pretensje do Cartera, trzymał język za zębami. Nie było sensu kopać leżącego, szczególnie że James bardzo cenił relacje międzyludzkie. Przyjaźnił się z Carterem od pierwszego roku liceum, kiedy wspólnie grali w reprezentacji szkoły, i postrzegał go bardziej jako brata niż wspólnika. Nie planował powiedzieć czegokolwiek – prywatnie czy publicznie – żeby odciąć się od decyzji o udziale w programie ESPN. To by tylko zdołowało Cartera. Zamiast tego postanowił wziąć na siebie błąd przyjaciela.
Dan Gilbert to jednak inna historia. Intencjonalnie zaatakował Jamesa i szydził z jego motywów. Opuszczenie Ohio było najtrudniejszą decyzją, jaką James podjął od momentu przyjścia do NBA. Przez całe dotychczasowe życie mieszkał w Akron. To tu się zakochał. To tu urodziły się jego dzieci. To tu on i Savannah wybudowali swój dom. Byli z nim tak zżyci, że planowali mieszkać w nim nawet po tym, jak James podpisał kontrakt z Heat. Co ciekawe, przeczytanie listu Gilberta zmniejszyło ból zostawienia Cavaliers i utwierdziło Jamesa w przekonaniu, że podjął właściwą decyzję.
– Nigdy mu na mnie nie zależało – powiedział do siebie LeBron.
Była trzecia w nocy, kiedy samolot wylądował w Miami. Pat Riley czekał na Jamesa na pasie startowym. Zmęczony fizycznie i psychicznie gwiazdor wysiadł z samolotu i wpadł wprost w objęcia Rileya, oparł głowę na jego ramieniu. Potem James i Brinson wsiedli do SUV-a. Trzymając się za ręce, wspólnie zaglądali we florydzką ciemność za szybą. James miał się właśnie przekonać, jak to jest być wrogiem publicznym numer jeden we wszystkich halach NBA usytuowanych poza Miami.
Kiedy oddalali się od lotniska, Savannah zaproponowała, żeby spojrzeli na wszystko z dystansem.
– Wychodziłeś zwycięsko z gorszych sytuacji. Dużo gorszych – powiedziała.”