Dziękujemy, Melo!

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

To koniec wspaniałej kariery koszykarza, który czuje ogromną dumę. Kończy przygodę z koszykówką bez mistrzostwa, ale z całą pewnością za kilka lat zasili swoim nazwiskiem koszykarską Galerię Sław. 

Latem ubiegłego roku kontynuował pracę i liczył na to, że po sezonie spędzonym z Los Angeles Lakers któraś z ekip wyrazi swoje zainteresowanie. Ostatecznie Carmelo Anthony’emu nie udało się podpisać kontraktu, choć czekał do samego końca. Brak gry w rozgrywkach 2022/23 przekonał go, że to odpowiedni moment, by skończyć swoją przygodę z profesjonalną koszykówką. Melo za pośrednictwem mediów społecznościowych oficjalnie ogłosił zakończenie swojej 19-letniej kariery na parkietach NBA. 

Opuszcza ligę jako 9. najlepszy strzelec w jej historii. Zakończył granie z dorobkiem 28,289 punktów. Pożegnanie jest dla niego “słodko-gorzkie”, bo choć rozegrał w lidze wiele wspaniałych sezonów, nigdy nie osiągnął celu w postaci mistrzostwa NBA. Jego spuścizna nie pozostawia jednak wątpliwości, że mówimy o Hall-of-Famerze. 10-krotnie był wybierany do Meczu Gwiazd i znalazł się w 75-tce najlepszych koszykarzy ligi, których NBA wyselekcjonowana z okazji obchodów swojego 75-lecia. 

Zobacz także: LBJ “musi wiele przemyśleć”

W trakcie swojej kariery tylko raz grał w finałach konferencji. W 2009 roku jego Denver Nuggets musieli uznać wyższość Los Angeles Lakers, którzy zdobyli wówczas mistrzostwo. Zdobył jednak mistrzostwo NCAA z Syracuse w swoim jedynym sezonie na parkietach ligi uniwersyteckiej. Poza tym trzykrotnie zdobywał z reprezentacją USA olimpijskie złoto. Jego 37 punktów w meczu z Nigerią w 2012 roku to nadal rekord punktowy reprezentacji USA na IO. Obecnie pełni rolę ambasadora zbliżających się Mistrzostw Świata. 

- Pamiętam dni, gdy nie miałem nic i po prostu kozłowałem. Koszykówka pozwalała mi marzyć o czymś więcej. Wyrażałem się poprzez koszykówkę i mój cel był zawsze jasny. Reprezentowałem wiele miast i zawsze czułem dumę. Wspierało mnie na tej drodze wielu kibiców. Jestem wdzięczny tym ludziom i tym miejscom, bo to one uczyniły mnie Carmelo Anthonym - przyznał. 

Teraz możemy przyglądać się rozwojowi jego syna - Kiyana Anthony’ego. Melo w pożegnaniu podkreślił, że to właśnie Kiyan będzie kontynuował dzieło swojego ojca. Tata ma najwyraźniej bardzo konkretne oczekiwania wobec swojego syna. Mówi się, że ten trafi do jednego z czołowych programów w NCAA, gdy opuści szkołę średnią. Na razie jednak kontynuuje swój rozwój i choć perspektywa na jego karierę jest bardzo ciekawa, z pewnością czeka go sporo wyzwań, jeśli będzie chciał iść w ślady ojca.  

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes