Marcin Gortat zakończył swoje 10 dni pracy w barwach Washington Wizards. Polak pomagał przed sezonem w rozwijaniu indywidualnych umiejętności graczy podkoszowych.
Gdy rok temu podczas meczu w Orlando tamtejsi Magic mierzyli się z Washington Wizards, Generalny Manager ekipy ze stolicy zobaczył znajomą twarz – Marcina Gortata. Po przywitaniu mieliśmy więcej konkretów – „Polish Hammer” porozmawiał z wieloletnim klubowym kolegą Bradleyem Bealem, a później z… trenerem Wesem Unseldem jr, który wpadł na pomysł, by Polak pomógł w rozwoju waszyngtońskich podkoszowych.
Gortat swego czasu uchodził za czołowego centra w NBA. O ile nie słynął z efektownych zagrań, tak był bardzo efektywny. Wspólnie z Johnem Wallem i Bradleyem Bealem stworzyli prawdziwą sztukę z gry na zasłonach, co później wiele zespołów próbowało kopiować. W sezonie 2016/17 Marcin notował średnio 6,2 asysty zasłonami, co było najlepszym wynikiem w lidze. Później Polak przyznał, że to zasługa trenerów Stana Van Gundy’ego i Brendana Malone’a, którzy pomogli mu ten element rozwinąć niemalże do perfekcji. Co ciekawe, w NBA przyjęło się, że te efektywne zasłony nazywa się „zasłonami Gortata”.
- Gdy byłem poza „pomalowanym”, odpuszczali moje krycie. Musiałem więc wymyślić coś, co sprawi, że będę na parkiecie efektywny. I tak poświęciłem swoje indywidualne statystyki, by tworzyć pozycje dla Johna i Bradleya – wspomina Gortat.
W ciągu 10 dni pracy w sztabie szkoleniowym Wizards, Gortat miał akcję współpracować z takimi graczami, jak Kristaps Porzingis, Makur Maker i Jaime Echenique. Głównie skupiał się jednak na rozwinięciu indywidualnych umiejętności rezerwowego – Daniela Gafforda.
- Staram się uczyć tego, co chce mi przekazać. Zawsze dobrze jest mieć w pobliżu kogoś, kogo imieniem nazywa się stawiane zasłony – mówił Daniel Gafford o treningach z Marcinem Gortatem.
Koszykarze Wizards mieli też okazję zobaczyć słynne akcje dwójkowe Gortata z Bealem zaraz po powrocie z meczów w Japonii. Trener ekipy ze stolicy uważa, że Gafford może być bardzo ważnym zawodnikiem w rotacji, jeśli będzie umiał grać tak, jak Gortat.
- On ma większe umiejętności, niż nam wszystkim się wydaje. Wokół obręczy jest bardzo pewny, jest atletyczny i przede wszystkim jest bardzo inteligentny. Trzeba go po prostu mocno dociskać i stworzyć mu odpowiednią ścieżkę rozwoju. Musi przychodzić wcześnie na treningi i ciężko pracować. Nie ma się co wściekać na nietrafione rzuty. Musi wierzyć w siebie, bo ma ogromny potencjał – mówił Gortat o Gaffordzie.
Marcin w swojej karierze rozegrał pięć sezonów w Washington Wizards. W tym czasie opuścił zaledwie pięć meczów sezonu zasadniczego, notując średnio 11,6 punktu oraz 9,2 zbiórki. Jedynym zawodnikiem, który pozostał w Wizards od czasów Polaka jest Bradley Beal.
- To nie tylko świetny koszykarz, ale przede wszystkim człowiek. Został ojcem, stworzył rodzinę i to jest w życiu najważniejsze. Dzięki temu stał się też lepszym graczem. Jestem pewien, że ten sezon będzie dla niego bardzo udany. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę go wśród trzech najlepszych strzelców ligi – powiedział Marcin.
Przygoda Polaka w Waszyngtonie w roli trenera od rozwoju graczy jak na razie dobiegła końca. Gortat zapowiedział jednak, że wróci do Wizards w podobnej roli w trakcie sezonu, kiedy to Wizards będą mieli serię meczów domowych.