38-letni LeBron James doskonale wie, że jego kariera na parkietach NBA powoli dobiega końca. Nadal jednak prezentuje znakomitą formę i trudno dokładnie przewidzieć, kiedy będzie miał dość.
Od 4 sierpnia lider składu Los Angeles Lakers ma możliwość podpisania 2-letniego przedłużenia kontraktu. Dlaczego tylko na dwa lata? Ponieważ w ligowych przepisach jest mowa o tzw. “over-38 rule”, który nie pozwala zawodnikom zbliżającym się do 38. roku życia podpisywać dłuższych kontraktów niż dwuletnie. To swego rodzaju mechanizm bezpieczeństwa dla szalonych generalnych menadżerów. Dla Jamesa na stole leży 97,1 miliona dolarów. Według ostatnich doniesień obóz gracza i Lakers mają za sobą pierwsze rozmowy.
Trzeba się bowiem dobrze zastanowić, co robić… Za dwa lata do NBA najprawdopodobniej trafi Bronny James. Jego ojciec zapowiedział już, że chciałby zagrać z nim w jednym zespole. Istnieje więc prawdopodobieństwo, że LBJ uzgodni warunki dwuletniej umowy, ale z opcją zawodnika na sezon 2024/25. Warto zaznaczyć, że LeBron ma ważny kontrakt na kolejny sezon, za który zzarobi 44,5 miliona. Nowe porozumienie weszłoby w życie od rozgrywek 2023/24. Natomiast latem 2024 roku mógłby zrezygnować z opcji i zostać niezastrzeżonym wolnym agentem.
Trudno przewidzieć, co się stanie z Bronnym. Jest utalentowany, ma dobre warunki fizyczne i widać, że wypracował etykę pracy podobną do etyki swojego ojca. Mimo wszystko nic nie wskazuje na to, by był “jedynką” draftu. Skauci przewidują, że w NBA może pełnić rolę “zadaniowca”. Ojciec może mu znacząco ułatwić start przygody z profesjonalną koszykówką. James trafiając w 2024 roku na rynek zapewne byłby skłonny zaakceptować minimalny kontrakt, by tylko zagrać ze swoim pierworodnym.
Rozmowy między przedstawicielami Jamesa i Lakers powinny wkrótce przynieść konkrety. Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada dwuletnią umowę z opcją. Jednak w takich okolicznościach, Lakers za rok będą mieli czterech graczy na ważnych umowach i 20 milionów dolarów do wydania. To rodzi konkretny problem biorąc pod uwagę, że muszą dokooptować do składu kolejnych 10 graczy, a przecież dopóki w rotacji będzie LBJ to walka najwyższe cele jest siłą rzeczy narzucona z góry.