Sudan Południowy to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie. Trwająca tam od wielu lat wojna pochłania życie setek tysięcy ludzi. Ci którym udało się uciec, zazwyczaj wybierają Australię, Stany Zjednoczone lub Kanadę. Żyją jako uchodźcy, ale gdy mają możliwość, chcą pomóc swoim braciom i siostrom, którzy pozostali w kraju i każdego kolejnego dnia walczą o przetrwanie. Opowiedział o tym Wenyen Gabriel. Koszykarz w ostatnich latach rywalizował na parkietach NBA. 

‍

- Cieszę się, że mogę reprezentować swój kraj. W meczu [z USA] pokazaliśmy wielką dumę. Udało nam się powalczyć i pokazać, jak wielki mamy potencjał. Jestem bardzo dumny z moich kolegów, szkoda, że nie udało się wygrać. Mimo wszystko pokazaliśmy ogromną determinację i zapracowaliśmy sobie na szacunek. [...] Nie mamy w swoim kraju krytego boiska do koszykówki, jesteśmy zgrają uchodźców. Dla nas to coś więcej, niż koszykówka. W Afryce rozwija się kolejne koszykarskie pokolenie. Wielu z nas dostało szansę w USA, Australii czy Kanadzie, ale we wioskach Sudanu Południowego są dzieciaki, które na nią czekają. Robią wszystko, by przetrwać i marzą o tym, by grać zawodowo w koszykówkę. Nasz kraj jest pogrążony w wojnie, cały czas przelewa się tam krew. Chcemy się więc zjednoczyć i pracować ku lepszej przyszłości - mówił Wenyen Gabriel. 

‍

Koszykarze z Sudanu Południowego przegrali z USA 100:101, ale pokazali koszykówkę, która w trakcie zbliżających się Igrzysk Olimpijskich może stanowić problem dla wielu rywali. To dla nich szansa, by zwrócić uwagę na swój kraj; by zaangażować kolejne osoby do pomocy. Jednym z ojców sukcesu drużyny narodowej jest Luol Deng. Były koszykarz NBA buduje w Sudanie Południowym kolejne boiska i stara się dać szansę dzieciakom, które czekają wyłącznie na to aż ktoś wyciągnie do nich rękę.