Każde niepowodzenie Kyriego Irvinga w dzisiejszym meczu spotykało się z ogromną radością fanów Boston Celtics, którzy przez całe spotkanie go wygwizdywali. Rozgrywający rozegrał bardzo słabe spotkanie.
Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że był to najgorszy mecz w finałach Kyriego Irvinga. Doświadczony koszykarz zdobywał zaledwie 12 punktów, pudłując 13 z 19 rzutów z gry. Tym samym Kyrie przegrał swój 11. mecz z rzędu przeciwko Celtics, a Dallas Mavericks wyglądali naprawdę słabo, notując zaledwie 9 asyst.
- To nie jest moja pierwsza przegrana w Bostonie, ale nie chciałbym, aby to się stało nawykiem. Na pewno mają nade mną przewagę i muszę przerwać tę serię - powiedział Irving na konferencji pomeczowej.
Nienawiść kibiców Bostonu, którzy po meczu skopali gumową lalkę z wizerunkiem Irvinga wzięła się z tego, że koszykarz w przeszłości obiecał przedłużyć kontrakt z Celtics, ale ostatecznie związał się umową z Brooklyn Nets. Gdy przyjechał do Bostonu na spotkanie w barwach drużyny z Barclays Center, spotkał się z wieloma wyzwiskami i rasistowskimi okrzykami, na które zareagował wielokrotnym pokazywaniem środkowego palca w stronę trybun oraz nadepnięciem na logo na środku parkietu. To tylko nakręciło kibiców.
- Jestem do tego przyzwyczajony. W ciągu kilku ostatnich lat grając tutaj, kibice zachowywali się tak samo. Ale powiem szczerze, że spodziewałem się, że będzie dziś trochę głośniej. Przed nami drugi mecz, a cała hala będzie znów prowadziła wyprowadzić mnie z równowagi - dodał Irving.