Kyrie Irving przyznał ostatnio, że nie jest dumny z tego, jak wyglądały jego interakcje z fanami Boston Celtics podczas Play-Offów w 2022 roku. Koszykarz Mavericks pokazał wówczas w kierunku trybun środkowy palec i otrzymał 50 tysięcy dolarów kary.
- Kiedy graliśmy tam w Play-Offach, wszyscy widzieli, jak się zachowuję. Trochę się w tym zagubiłem. To nie było odzwierciedleniem tego, kim jestem naprawdę i jak bardzo lubię rywalizować na najwyższym poziomie. Nie wystawiłem sobie dobrego świadectwa, bo nie kontrolować swoich emocji. A powinienem. Niezależnie od tego, co robili kibice – przyznał koszykarz.
Kyrie w 2017 roku oczekiwał od Cleveland Cavaliers wymiany do San Antonio Spurs, New York Knicks, Minnesoty Timberwolves, bądź Miami Heat. Ostatecznie trafił do Boston Celtics, gdzie publicznie obiecał przedłużyć kontrakt z drużyną. Ostatecznie tego nie zrobił i w 2019 roku w ramach wolnej agentury podpisał umowę z Brooklyn Nets. To spotkało się z ogromną krytyką ze strony fanów Bostonu, którzy za każdym razem wygwizdują go we własnej hali i wyzywają. W czwartym meczu serii Play-Offów w 2021 roku umyślnie postawił nogę na logo klubu, a jedna z osób na trybunach rzuciła w niego butelką z wodą, gdy zmierzał do szatni. Mimo tego, Kyrie bardzo dobrze wspomina swój pobyt w TD Garden.
- To był po prostu rozdział w moim życiu, który w większości mi się podobał. Mieliśmy okazję zapisać się w historii, ale ze względu na sprawy prywatne, opuściłem drużynę. Najważniejszą rzeczą, jakiej się nauczyłem podczas gry w Celtics jest to, by radzić sobie z emocjami. Zrozumiałem też, jak radzić sobie z codziennym funkcjonowaniem w drużynie, będąc jednym z liderów zespołu, który ma w składzie młodych graczy – dodał koszykarz.