Wczorajszego wieczoru do Polski dotarły bardzo smutne wieści. Bill Walton zmarł w wieku 71 lat po długiej walce z chorobą nowotworową. Walton, znany ze swojego charakteru zarówno na boisku, jak i poza nim, pozostawił po sobie piękną historię.
Bill był gwiazdą uniwersytetu UCLA w latach 70’, prowadząc Bruins do dwóch sezonów bez przegranej – sięgając przy tym także po mistrzostwa kraju. Środkowy był wybierany najlepszym zawodnikiem w kraju, dlatego Portland Trail Blazers w 1974 roku zdecydowali się wybrać go w drafcie z pierwszym numerem.
Już w trzecim sezonie na parkietach NBA zajął drugie miejsce w głosowaniu na MVP – będąc liderem ligi w zbiórkach i blokach. W tym samym roku poprowadził Blazers do ich pierwszego (i jedynego) mistrzostwa, zdobywając statuetkę MVP Finałów. Niestety w kolejnym sezonie powoli zaczęły doskwierać mu kontuzje, bardzo mocno zwalniając rozwój kariery.
Po czterech latach spędzonych w Portland, Walton reprezentował barwy Los Angeles Clippers oraz Boston Celtics. Mimo problemów ze zdrowiem – w barwach drużyny z TD Garden odegrał bardzo ważną rolę w 1986 roku, kiedy to sięgnął po mistrzostwo oraz statuetkę dla najlepszego zmiennika.
- Bill Walton był naprawdę jedyny w swoim rodzaju. On na nowo zdefiniował pozycję centra. Jego wszechstronność sprawiła, że był niezwykle dominującym graczem zarówno na parkietach uczelnianych, jak i w NBA. Po zakończeniu kariery swój zaraźliwy entuzjazm i miłość do tego sportu przeniósł na komentowanie. Będzie nam go brakować – powiedział komisarz NBA, Adam Silver.