Mitchell Robinson to dobry człowiek. To fakt, nie opinia. Podkoszowy New York Knicks zrobił piękną rzecz dla swojego dawnego trenera, o czym w końcu dowiedział się cały koszykarski świat.
Koszykarz w okresie wakacyjnym codziennie odwiedzał w szpitalu umierającą żonę swojego trenera ze szkoły średniej. Mitchell wykazywał się niezwykłą empatią, pozostając przy trenerze, któremu wiele zawdzięcza. Rodzina Stockton mogła liczyć na pełne jego wsparcie. Ale tego, co zrobił we wrześniu raczej nikt się nie spodziewał.
Zaraz po śmierci kobiety, Robinson nie pozostawił swojego byłego trenera samego. Zaproponował mu, aby nie spędzał czasu w samotności i zaczął namawiać go do tego, by wprowadził się do jego domu. I tak od września Butch Stockton i Mitchell Robinson zostali współlokatorami.
Ta historia nie tylko podkreśla charakter Mitchella Robinsona, ale także ukazuje siłę ludzkiego połączenia i empatii. W świecie sportu, gdzie często uwaga skupia się wyłącznie na wynikach meczów i statystykach, Mitchell pokazuje, że prawdziwe zwycięstwo leży również w sercu. To świetny moment, by przypomnieć, że sportowcy to także ludzie. Mimo tego, że zarabiają ogromne pieniądze, a ich życie śledzą miliony osób - wciąż są tacy sami, jak my.