Reprezentacja Niemiec po raz pierwszy w historii wywalczyła złoty medal mistrzostw świata. Podopieczni Gordiego Herberta wygrali wszystkie mecze na tym turnieju, a w finale Serbów 83:77.
Serbowie od pierwszych akcji wyglądali bardzo dobrze i udanie wykorzystali dwa błędy w obronie Niemców, wychodząc na pięciopunktowe prowadzenie. Podopieczni Svetislava Pesicia imponowali właśnie grą w obronie, choć Niemcy po dwóch minutach gry także zaczęli łapać wiatr w żagle - szczególnie w ofensywie. Serbowie jednak trafili w pierwszej części meczu cztery trójki, dzięki czemu prowadzili po pierwszej kwarcie 26:23.
Obrona Serbów na całym parkiecie naprawdę imponowała, choć Niemcy potrafili sobie z nią poradzić - szczególnie Franz Wagner, który miał dzięki temu więcej miejsca, by się rozpędzić. Z każdą minutą nasi zachodni sąsiedzi wyglądali coraz lepiej, dlatego Svetislav Pesic poprosił o czas, gdy jego drużyna wciąż była na jednopunktowym prowadzeniu. Na chwilę przyniosło to efekt, ale Niemcy nie ustępowali Serbom nawet na krok. Bardzo dobre zawody rozgrywał Franz Wagner, który tylko w pierwszej połowie trafił osiem rzutów wolnych. Obie ekipy grały na bardzo dobrej skuteczności, lecz trzeba podkreślić, że obrona także stała na wysokim poziomie. Dlatego tez do przerwy mieliśmy remis 47:47.
Po zmianie stron gra wyglądała bardzo podobnie - obie ekipy szły „łeb w łeb”. Przez pierwsze minuty żadna z ekip nie potrafiła zbudować sobie większej przewagi, lecz w końcu Niemcy zaczęli się rozpędzać, wychodząc na 11-punktowe prowadzenie. Serbska maszyna zdecydowanie się zacięła, a pomysł na grę zaczął się wyczerpywać. Serbowie potrzebowali czegoś nowego w ostatniej kwarcie, bowiem po 30 minutach przegrywali 57:69.
Serbia rozpoczęła ostatnią część meczu od efektownej akcji, która tylko ich podbudowała. Co prawda Niemcom udało się odpowiedzieć, ale podopieczni Svetislava Pesicia chwilę później trafili trójkę i wymusili stratę rywali. Do gry zaczął włączać się coraz bardziej Aleksa Avramovic, który przejął na siebie odpowiedzialność w ataku. Gdy Serbowie zbliżyli się na cztery „oczka”, Niemcy znów odpowiedzieli trójką i powrócili do siedmiopunktowego prowadzenia. Nasi zachodni sąsiedzi szukali długich akcji w ataku - wykorzystując niemal za każdym razem 24 sekundy.
Problemy ze skutecznością miał jednak Dennis Schroder, dlatego Niemcy nie potrafili zbudować bezpiecznego prowadzenia. W samej końcówce Serbowie znów przyspieszyli i na 81 sekund do końca przegrywali zaledwie trzema "oczkami". Niemcy poprosili wtedy o czas, po którym... stracili piłkę! Marko Guduric miał idealną pozycję do trzypunktowego rzutu, który jednak spudłował. Dennis Schroder w odpowiedzi trafił jeden rzut wolny, a Serbowie znów mieli szansę dogonić rywali znów za sprawą Guduricia. Tym razem Guduric był faulowany, ale na tyle delikatnie, że powinien wykończyć akcję 2+1. Ostatecznie stanął na linii rzutów wolnych i zdobył "jedynie" dwa punkty. Na 21 sekund do końca Dennis Schroder podwyższył prowadzenie, a Serbowie po czasie trenera stracili piłkę. Niemcy nie wypuścili już tego prowadzenia i triumfowali 83:77.