Żadna z drużyn na przestrzeni całego meczu nie prowadziła różnicą większą niż dziewięć punktów. Ostatecznie dobra postawa Luki Doncicia w czwartej kwarcie meczu przechyliła szalę na korzyść Dallas Mavericks, którzy obejmują prowadzenie w serii.
TIMBERWOLVES - MAVERICKS 105:108 (0-1)
Bardzo szybko zawodnicy Chrisa Fincha przekonali się o tym, że rywalizacja z Dallas Mavericks będzie wymagała od nich zupełnie innego podejścia. Nie ma już dominującego Nikoli Jokicia, są grający dużo pick-and-rolli Kyrie Irving oraz Luka Doncić, co wymaga zupełnie innego podejścia do gry w obronie. W pierwszym meczu serii oglądaliśmy naprawdę zacięte widowisko. Mavs zaskoczyli rywala swoim przygotowaniem w defensywie. Zaciskająca się presja na Anthonym Edwardsie przyniosła oczekiwany skutek.
Lider Wolves przez cały mecz nie potrafił złapać swojego naturalnego rytmu. Z całą pewnością na drugie starcie serii wyjdzie podrażniony. Jednak pomimo problemów Ant-Mana, run 10:0 w czwartej kwarcie spotkania pozwolił wyjść Minnesocie Timberwolves na prowadzenie. Zaraz jednak trójkami odpowiedzieli Luka Doncic oraz P.J. Washington i Mavs odzyskali przewagę, której nie oddali już do końca. Mavs wygrali walkę w pomalowanym 62:38, więc ten defensywny filar w postaci Rudy’ego Goberta został odrobinę skruszony.
Luka Doncić zanotował 15 oczek w samej czwartej kwarcie. Skończył mecz z dorobkiem 33 punktów (12/26 FG, 3/10 3PT), 6 zbiórek, 8 asyst, 3 przechwytów oraz bloku. Irving dołożył od siebie kolejne 30 oczek (12/23 FG, 6/6 FT), 5 zbiórek oraz 4 asysty. Natomiast po stronie Timberwolves 24 punkty (9/15 FG, 6/9 3PT), 4 zbiórki, 3 asysty i przechwyt Jadena McDanielsa oraz 19 oczek (6/16 FG, 5/12 3PT), 11 zbiórek, 8 asyst oraz 2 przechwyty Anthony’ego Edwardsa. Drugi mecz serii pomiędzy zespołami również odbędzie się w Minnesocie.