Jak zatrzymać Giannisa Antetokounmpo? Tego nie wiedzą na pewno koszykarze Washington Wizards, który pozwolili mu rzucić 42 punkty na wybitnej skuteczności. Tej nocy nie zabrakło też dużej niespodzianki - Celtics ulegli Hornets.
To był niezwykle ofensywny mecz, w którym genialnie odnalazł się Giannis Antetokounmpo. Grek był nie do zatrzymania - trafił rewelacyjne 20 z 23 rzutów z gry, do czego dorzucił 13 zbiórek oraz 8 asyst. Bardzo udanie wspierali go gracze z pierwszej piątki - Damian Lillard miał 22 „oczka”, 7 asyst oraz 5 zbiórek, Khris Middleton dorzucił 19 punktów, 8 asyst i 6 zbiórek, a Brook Lopez i Malik Beasley mieli po 16 punktów.
Najlepszym zawodnikiem Wizards był zdecydowanie Kyle Kuzma, który dał nam prawdziwy pokaz, jeśli chodzi o umiejętność… rozgrywania! Silny skrzydłowy oprócz 22 punktów zapisał także 13 asyst! Dziś nieco mniej rozregulowany celownik miał też Jordan Poole, który zdobył 30 punktów grając na 42,3% skuteczności.
To było szalone spotkanie. Po pierwszej połowie, w której wybitnie prezentował się Jayson Tatum, Boston Celtics prowadzili już 11 „oczkami” i wydawało się, że w drugiej części meczu „postawią kropkę nad i”. Tak się jednak nie wydarzyło, a Charlotte Hornets zaczęli odrabiać straty. Świetnie prezentował się LaMelo Ball, który zdobył 36 punktów, 9 zbiórek orz 8 asyst. Rzut za trzy na dogrywkę trafił Miles Bridges. W doliczonym czasie to Hornets okazali się lepsi i mogli się cieszyć ze zwycięstwa.
Oprócz wspomnianego Balla trzeba wyróżnić Marka Williamsa, który oprócz 18 punktów miał też 16 zbiórek (z czego połowę ofensywnych). Własnego pomalowanego urnie pilnował wracający do gry Miles Bridges - autor 14 punktów, 15 zbiórek oraz 5 asyst.
W tym przegranym meczu świetne zawody rozegrał Jayson Tatum, który trafiał na fenomenalnej skuteczności. Ostatecznie w 44 minuty spędzone na parkiecie zdobył 45 punktów, 13 zbiórek i 6 asyst. Do zwycięstwa zabrakło im jednak wsparcia Jaylena Browna, który spudłował 12 z 17 oddanych rzutów - miał 0/5 za trzy. 21 punktów z ławki dorzucił natomiast Payton Pritchard.