Choć jego Suns przegrali, dla Kevina Duranta była to noc wyjątkowa. Lider zespołu z Arizony przekroczył barierę 30 tys. zdobytych punktów, za co dostał od publiczności zgromadzonej w Footprint Center ogromne brawa.
Philadelphia 76ers - Toronto Raptors 103:106
Dzięki temu zwycięstwu Toronto Raptors przerwali serię czterech porażek z rzędu. W końcówce meczu Gradey Dick trafił kluczową trójkę. Chwilę później Scottie Barnes podał do Ochaia Agbajiego, który zdobył punkty na 1:32 przed końcem, dając Raptors prowadzenie, którego nie oddali. Bardzo szybko o tym starciu zapomni Tyrese Maxey, który zdobył zaledwie pięć punktów trafiając tylko 1 z 9 rzutów z gry. 76ers zakończyli mecz z dorobkiem 9 celnych rzutów na 38 prób (23,7%). Na 8 sekund przed końcem, gdy Sixers przegrywali różnicą dwóch punktów, Joel Embiid popełnił stratę, co pozwoliło Dickowi wykorzystać rzut wolny i ustalić końcowy wynik spotkania. Tuż przed meczem Raptors podpisali z Brandonem Ingramem trzyletnie przedłużenie kontraktu o wartości 120 milionów dolarów. Zawodnik trafił do drużyny w wymianie z New Orleans Pelicans w zeszłym tygodniu, ale nie grał od 7 grudnia z powodu kontuzji kostki. Po stronie Raptors 33 punkty (10/16 FG, 12/15 FT), 10 zbiórek, 3 asysty Barnesa oraz 23 punkty, 3 zbiórki i 5 asyst Immanuela Quickleya. Dla Sixers z kolei 27 punktów, 12 zbiórek, 4 asysty Joela Embiida.
Indiana Pacers - New York Knicks 115:128
Karl-Anthony Towns i Josh Hart zdobyli razem 70 punktów i poprowadzili New York Knicks do pewnego zwycięstwa w Indianapolis. Towns zdobył 24 punkty w pierwszej połowie, trafiając 9 z 12 rzutów z gry. Ostatecznie zakończył mecz z dorobkiem 14 celnych rzutów na 23 próby, podczas gdy Hart większość swoich punktów zdobył w drugiej połowie, trafiając 12 z 16 rzutów z gry. Knicks przejęli kontrolę nad meczem dzięki serii 10:0 w drugiej kwarcie, co pozwoliło im wyjść na prowadzenie 68:60 do przerwy. Indiana zniwelowała stratę do 89:85 pod koniec trzeciej kwarty, ale Knicks szybko udało się odbudować część przewagi. Pacers mieli trudności ze znalezieniem defensywnego rozwiązania przeciwko Townsowi i Hartowi oraz słabo trafiali z dystansu. Indiana wciąż była w grze przy stanie 103:95 na początku czwartej kwarty, jednak seria siedmiu punktów z rzędu rywala ostatecznie odebrała im szansę. KAT zanotował 40 punktów (14/23 FG, 3/8 3PT), 12 zbiórek, 5 asyst i 3 przechwyty. Hart dołożył 30 punktów (12/16 FG), 10 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty. Po stronie Pacers 24 punkty, 5 zbiórek i 2 przechwyty Pascala Siakama oraz 18 punktów, 9 zbiórek i 4 asysty Thomasa Bryanta.
Chicago Bulls - Detroit Pistons 92:132
Potężna 40-punktowa demolka, która niewątpliwie jest dla Chicago Bulls powodem do wstydu. Bulls ustanowili rekord klubu pudłując pierwsze 20 rzutów za trzy punkty. Ich poprzedni najgorszy wynik zatrzymał się na 17 nietrafionych trójkach i miało to miejsce 9 listopada 2004 roku przeciwko Phoenix Suns oraz z 2 lutego 2020 roku przeciwko Charlotte Hornets. Ostatecznie trafili tylko 10 z 47 rzutów z dystansu i zakończyli mecz ze skutecznością 35% z gry. Chicago miało tylko dwóch zawodników z dwucyfrową liczbą punktów – Matas Buzelis zdobył 12 punktów, a Josh Giddey zakończył spotkanie z 11 punktami. Ayo Dosunmu na 1:28 przed końcem pierwszej połowy trafił dla Bulls pierwszą trójkę w meczu. Po drugiej stronie z kolei, Malik Beasley trafił siedem rzutów za trzy i zakończył mecz z dorobkiem 24 punktów, a Detroit Pistons wypracowali rekordowe w historii klubu 42-punktowe prowadzenie do przerwy. 20 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst zapewnił od siebie Cade Cunningham. Detroit zajmuje szóste miejsce w Konferencji Wschodniej i stara się uniknąć turnieju play-in.
Phoenix Suns - Memphis Grizzlies 112:119
W meczu, w którym Kevin Durant jako ósmy koszykarz w historii NBA przekroczył barierę 30 tys. zdobytych punktów, jego zespół musiał uznać wyższość przeciwnika. Durant napisał historię, gdy trafił dwa rzuty wolne na 1:11 przed końcem trzeciej kwarty. Mecz zakończył z dorobkiem 34 punktów, ale Phoenix przegrało po raz piąty w ostatnich sześciu spotkaniach. Memphis Grizzlies prowadzili 45:36 na 7,5 minuty przed końcem drugiej kwarty, po czym zanotowało serię 13:3 budując solidną przewagę. Ich prowadzenie urosło już nawet do 19 punktów, zanim Phoenix zmniejszyło stratę do trzech po trafieniu z dystansu Bol Bola na 2:34 przed końcem meczu. W kolejnej akcji spod kosza trafił Ja Morant i Suns więcej rywalowi nie zagrozili. Grizzlies mieli zdecydowaną przewagę na tablicach (60-42) i zdobyli 44 punkty dzięki graczom z ławki. Dla zespołu Taylora Jenkinsa to trzecia wyjazdowa wygrana z rzędu. Ta sztuka udała im się po raz pierwszy w tym sezonie. Suns, grający bez kontuzjowanego Bradleya Beala, wciąż wydają się szukać stabilnej rotacji. Dla gości z Tennessee punktowali Ja Morant - 26 punktów, 7 zbiórek oraz 6 asyst i Desmond Bane, który dołożył 20 punktów, 8 zbiórek oraz 4 asysty.