Ekipa z Bostonu wygląda naprawdę dobrze na parę tygodni przed startem play-offów. Poprzedniej nocy pokonali w Memphis miejscowych Grizzlies kompletując serię wyjazdowych zwycięstw.
Indiana Pacers - Sacramento Kings 111:109
W drugiej połowie gospodarze tego meczu odrobili 16-punktową stratę i ostatecznie wygrali swoje 44. spotkanie w sezonie. Sacramento Kings prowadzili 76:60 w połowie trzeciej kwarty. Kings pozostaną na 10. miejscu w Konferencji Zachodniej, czyli ostatnim premiowanym udziałem w turnieju play-in, ale mieli szansę na zwycięstwo, które mogłoby pomóc awansować na 9. pozycję, co oznaczałoby mecz u siebie. Z kolei Indiana odbiła się po porażce w Oklahomie, wygrywając po raz siódmy w dziewięciu ostatnich meczach. Teraz czeka ją nieco łatwiejszy okres w terminarzu — mecze u siebie z drużynami z dolnej części tabeli, czyli Charlotte i Utah. Tyrese Haliburton trafił kluczową trójkę, dając Indianie prowadzenie 100:98 na 1:17 przed końcem meczu, a następnie Pascal Siakam trafił kolejny rzut za trzy punkty, powiększając przewagę do pięciu punktów na 36 sekund przed końcem. Haliburton rzucił 11 punktów w ostatniej kwarcie, trafiając 4 z 5 rzutów. Skończył z 18 punktami i 11 asystami. 24 punkty i 6 zbiórek Aarona Nesmitha. Dla Kings z kolei 31 punktów (12/24 FG), 8 asyst DeMara DeRozana oraz 25 punktów i 16 zbiórek Domantasa Sabonisa.
Memphis Grizzlies - Boston Celtics 103:117
Gracze z Bostonu szlifują formę przed play-offami. Wygrali wszystkie sześć wyjazdowych meczów w serii. Zwycięstwa w Utah, Portland, Sacramento, Phoenix, San Antonio i Memphis pobiły poprzednią serię pięciu wygranych wyjazdowych meczów z lutego 1973 roku. Ta passa pomogła także Bostonowi wyrównać rekord klubu wynoszący 32 zwycięstwa na wyjeździe, osiągnięty w sezonach 1972/73 i 1974/75. W marcu osiągnęli bilans 13-1 i wygrali 9 spotkań z rzędu. W drugiej kwarcie Memphis Grizzlies prowadzili różnicą 11 punktów. W kolejnych fragmentach do głosu doszli goście, odrabiając straty i budując własne prowadzenie. Grizz zbliżyli się na siedem punktów trzy minuty przed końcem, ale to wszystko, na co było ich stać. Przegrali po raz szósty w siedmiu meczach. Przy utrzymującej się jednocyfrowej przewadze, Boston rozpoczął czwartą kwartę od 4/6 za trzy i osiągnął największe prowadzenie w meczu. Celtics grali bez Jaylena Browna (prawe kolano) i Luke’a Korneta (choroba). Al Horford zanotował dla Celtics 26 punktów (9/18 FG, 6/13 3PT), 8 zbiórek i 2 asysty. Kolejne 25 punktów (10/24 FG), 14 zbiórek Jaysona Tatuma. Dla Grizzlies natomiast 26 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty Ja Moranta oraz 20 punktów i 15 zbiórek Jarena Jacksona Jr’a.
Los Angeles Lakers - Houston Rockets 104:98
Zacięte spotkanie, w którym największą różnicę zrobiło 12 trafień za trzy Doriana Finneya- Smitha oraz Gabe’a Vincenta. Żadna z drużyn przez cały mecz nie prowadziła różnicą większą niż osiem punktów, ale Los Angeles utrzymywało niewielką przewagę przez ostatnie 17 minut gry. Po tym, jak James trafił dwa rzuty wolne na 11,1 sekundy przed końcem, dając Lakers prowadzenie 102:98, w kolejnym posiadaniu Rockets zablokował Alperena Senguna. Dillon Brooks spudłował następnie rzut za trzy punkty, co pomogło Lakers zachować prowadzenie. Większość ofensywy Lakers opierała się na rzutach za trzy Vincenta i Finneya- Smitha. Panowie korzystali z tego, że obrona była skoncentrowana na zatrzymaniu Luki Doncicia oraz LeBrona Jamesa. {o tym jak Brooks spudłował jeden z dwóch rzutów wolnych na 20,1 sekundy przed końcem, zmniejszając przewagę Lakers do 100-98, Rockets prawie wymusili sytuację rzutu sędziowskiego przy próbie przechwytu piłki od Finney-Smitha — ale Lakers zdążyli wziąć przerwę na żądanie wcześniej. 20 punktów, 6 zbiórek, 9 asyst i 2 przechwyty Doncicia oraz 20 punktów (6/11 3PT), 6 zbiórek, 3 asysty, 2 przechwyty i 3 bloki Finneya-Smitha oraz 20 punktów (6/13 3PT) Vincenta. Dla Rockets 20 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty i 2 bloki Amena Thompsona.
