Przegląd nocy: Historyczny powrót Blazers. Suns z siódmą wygraną z rzędu

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

Portland Trail Blazers zagrali dziś fantastyczną pierwszą połowę i byli naprawdę blisko sprawienia niespodzianki w starciu z Damianem Lillardem. Siódmy mecz z rzędu wygrali natomiast Phoenix Suns, którzy wyszarpali zwycięstwo w Madison Square Garden.

Portland Trail Blazers 102:108 Milwaukee Bucks

To nie był piękny mecz, ale śmiało można go nazwać meczem walki. W takich warunkach świetnie odnajduje się Giannis Antetokounmpo, który przez cały mecz nie bał się brać piłki w ręce i sam potrafił sobie kreować sytuacje. Spotkanie zakończył z 33 punktami, 16 zbiórkami (6 ofensywnych) oraz 6 asystami. O zaledwie dwa „oczka” gorszy był Damian Lillard, ale trzeba wspomnieć o tym, że rozgrywający nie był dziś w najlepszej dyspozycji rzutowej (jedynie 7/21 z gry). Widać po nim było, że mentalnie starcie z Blazers nie należy dla niego do najłatwiejszych. Mimo to przyczynił się do największego powrotu w historii organizacji.


Fani Portland Trail Blazers w końcu mogli cieszyć się z gry swojego najnowszego nabytku - Scoota Hendersona. Trzeci wybór draftu zaczął mecz na ławce, ale mimo to otrzymał od trenera 27 minut. W pierwszej połowie był bezbłędny, a ostatecznie zakończył spotkanie z 13 punktami i 4 zbiórkami. Najlepszym strzelcem PTB okazał się Jerami Grant z 22 „oczkami” i 4 przechwytami. 


Phoenix Suns 116:113 New York Knicks

Możemy to już chyba śmiało powiedzieć - Phoenix Suns nie tylko ogląda się przyjemnie, ale także są bardzo mocni - i to bez Bradleya Beala. W dodatku tej nocy na parkiet nie wybiegł Kevin Durant, ale to nie był wielki problem. Fenomenalne zawody strzelecko rozegrał dziś bowiem Eric Gordon, który trafił 6 trójek i zakończył mecz z 25 punktami. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do Devina Bookera, który znów świetnie spisał się na rozegraniu - oprócz 28 punktów i rzutu na zwycięstwo miał też 11 asyst oraz 5 zbiórek. 


To był kolejny fantastyczny indywidualny występ Jalena Brunsona, który znów udowodnił, że jest najlepszym zawodnikiem w rotacji Toma Thibodeau. Rozgrywający na bardzo dobrej skuteczności (60% z gry) zdobył dziś 35 punktów, do których dorzucił 8 asyst oraz 6 zbiórek. Solidnie wsparł go także Julius Randle, który uzbierał 28 „oczek”. Problemem Knicks było jednak to, że oprócz wchodzącego z ławki Immanuela Quickleya, żaden z zawodników nie zapisał dwucyfrowej zdobyczy punktowej na swoim koncie. 


Minnesota Timberwolves 119:97 Memphis Grizzlies


Charlotte Hornets 117:130 Orlando Magic 


Atlanta Hawks 103:113 Boston Celtics


Toronto Raptors 102:105 Cleveland Cavaliers


Chicago Bulls 109:118 Brooklyn Nets


San Antonio Spurs 120:132 Denver Nuggets

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes