Dallas Mavericks byli dziś bardzo blisko zanotowania 30-punktowego zrywu, który poprowadzi ich do zwycięstwa. Niemoc Thunder nie trwała jednak wiecznie.
Dallas Mavericks dokonali w tym meczu rzeczy wyjątkowej. Jeszcze na początku czwartej kwarty przegrywali 87:111 i w kolejnych sześć minut zanotowali zryw 30-0, wychodząc na sześciopunktowe prowadzenie. Gdy wydawało się, że Luka Doncic i spółka złapali wiatr w żagle, Thunder się przebudzili i znów zaczęli punktować. Mavs byli naprawdę bliscy zwycięstwa, ale stracili na nie szanse w samej końcówce, gdy popełnili błąd przy wznowieniu piłki z autu…
Mimo takiej niemocy ofensywnej w czwartej kwarcie, to spotkanie pokazało, jak szeroki skład mają Thunder - aż ośmiu koszykarzy zapisało na swoim koncie dwucyfrową zdobycz punktową. Najwięcej, bowiem 23 „oczka” uzbierał Jalen Williams.
To był wybitny mecz Luki Doncicia, który miał jedno spotkanie przerwy, bowiem został ojcem. Słoweniec zapisał 36 punktów, 18 asyst oraz 15 zbiórek, trafiając przy tym 50% rzutów z gry. Na wyróżnienie zasłużył też pierwszoroczniak Dereck Lively II, który trafił 100% oddanych rzutów, kończąc mecz z 20 punktami, 16 zbiórkami i 7 blokami.
Ciężko już zliczyć, ile zwycięstw w samych końcówkach oddali w tym sezonie Golden State Warriors. Tak było i tej nocy. Podopieczni Steve’a Kerra prowadzili przez całe spotkanie i w pewnym momencie ich przewaga wynosiła 22 punkty. Bardzo słaba trzecia kwarta (przegrana 12 punktami) sprawiła, że drużyna z LA wróciła do meczu i po rzucie Paula George’a triumfowała.
Można powiedzieć, że James Harden, Kawhi Leonard i Paul George powoli „docierają się” w ofensywie. Tej nocy ta trójka zdobyła łącznie 66 punktów, czyli większość zdobyczy drużyny. Najwięcej padło łupem Paula George’a, który zapisał 25 „oczek”, 6 asyst oraz 6 zbiórek.
Po stronie pokonanych rewelacyjne ofensywnie zawody rozegrał Draymond Green, który w pierwszej kwarcie meczu… trafił cztery trójki! Ostatecznie spotkanie zakończył z 21 punktami, 9 zbiórkami i 4 asystami - tyle samo „oczek” zapisał też Moses Moody. O jeden punkt lepszy był Stephen Curry.