Jeremy Sochan po ostatnim słabym występie przeciwko Memphis Grizzlies w końcu się odkuł. Zagrał naprawdę solidne spotkanie i popisał się efektownym wsadem nad Jarenem Jacksonem jr, który w poprzednim spotkaniu totalnie zdominował Polaka.
Jeremy nie traci miejsca w pierwszej piątce i cały czas może liczyć na ogromne zaufanie Gregga Popovicha. Legendarny szkoleniowiec cały czas widzi w nim nową wersję Draymonda Greena, dzięki czemu Polak ma wiele okazji do rozgrywania piłki. Ostatniej nocy Jeremy rozdał solidne 5 asyst, co może napawać optymizmem. Oprócz tego miał także 11 punktów, 3 zbiórki oraz 2 przechwyty. Na parkiecie spędził niecałe 29 minut, trafiając 5 z 7 rzutów za dwa. Spudłował też dwie próby z obwodu.
Ta noc należała jednak do Ja Moranta. Rozgrywający drużyny z Memphis był nie do zatrzymania - a przynajmniej koszykarze Spurs nie wiedzieli, jak go powstrzymać. Lider Grizzlies zapisał 38 punktów na 56% skuteczności, do czego dopisał 5 zbiórek oraz 4 asysty. Kluczową rolę w zwycięstwie odegrał też duet Steven Adams - Jaren Jackson jr. Ten pierwszy zebrał aż 18 piłek (z czego 7 w ofensywie), a drugi oprócz 21 „oczek” zapisał też 12 zebranych piłek.
Po stronie Spurs znów najlepszym graczem był Keldon Johnson, choć jego skuteczność pozostawiała wiele do życzenia. Skrzydłowy trafił bowiem zaledwie 6 z 17 rzutów, ale 11/12 z linii rzutów wolnych pozwoliło mu na zdobycie 24 „oczek”. Double-double w postaci 17 punktów i 12 zbiórek miał Jakob Poeltl, a Trę Jones dzięki swoim floaterom nazbierał 22 „oczka”. Solidne zawody znów rozegrała ławka - Zach Collins miał double-double z 14 punktami i 12 zbiórkami, Doug McDermott dorzucił 15 „oczek”, a Josh Richardson 12.