Z Sacramento dobiegają bardzo złe wiadomości dla kibiców Kings. Okazuje się, że drużyna jest bardzo daleka porozumienia z Mikiem Brownem, który w ostatnich latach był uważany za jednego z najlepszych trenerów w lidze.
Sezon 2024/25 będzie ostatnim w ramach jego czteroletniego kontraktu. Brown już od dłuższego czasu prowadził negocjacje z drużyną, ale w ostatnich tygodniach utknęły one w martwym punkcie. Żadna ze stron nie chce pójść na ustępstwa i jeśli się to nie zmieni – szkoleniowiec przestanie pełnić swoją funkcję wraz z końcem sezonu. Na brak ofert nie powinien jednak narzekać.
54-latek poprowadził w tym sezonie Kings do 46 zwycięstw , jednak to nie wystarczyło, by awansować do fazy Play-Off. Jego zespół najpierw pokonał w meczu play-in Golden State Warriors, ale w starciu o ósme miejsce uległ New Orleans Pelicans. Przypomnijmy, że rok wcześniej byliśmy świadkami fantastycznej batalii w fazie Play-Off pomiędzy Kings, a Warriors. Ostatecznie górą byli podopieczni Steve’a Kerra po siedmiu spotkaniach.
To właśnie dzięki Brownowi Kings stali się liczącą na mapie NBA drużyną. Po 16 latach awansowali do fazy Play-Off, osiągając najlepszy bilans od kampanii 2004/2005. W poprzednim sezonie mieli też najlepszy rating ofensywny, który wnosił 118,6 punktu na 100 posiadań. Ich ofensywne osiągi w sezonie 2023/24 były jednak gorsze – 116,2 punktu, co było 13. wynikiem w lidze. James Ham donosi, że właściciele klubu są wściekli, że drugi rok z rzędu nie zagrali w PO i dlatego nie chcą iść na ustępstwa w negocjacjach.