Telewizja TNT wykorzystała klauzulę w umowie z NBA i wyrównała ofertę Amazona, co w teorii oznacza, że może przejąć jej pakiet. Z tym że NBA nie chce się na to zgodzić, więc sprawa może mieć swój koniec w sądzie.
Gdy w 2014 roku NBA podpisywała nowe porozumienie z telewizjami, TNT zastrzegło sobie prawo do zawetowania kontraktu poprzez wyrównanie jednego z pakietów i w ten sposób kontynuowanie współpracy. Dlatego, gdy NBA porozumiała się kilka tygodni temu z ESPN, NBC i Amazonem - wysłała umowę do zarządu, który ją zaakceptował. Kolejnym krokiem było wysłanie dokumentów do TNT, które miało… zrezygnować z prawa wyrównania oferty i jeszcze przed Igrzyskami Olimpijskimi NBA planowała ogłosić nowe porozumienie.
Zobacz także: LeBron ratuje USA
Tymczasem TNT, czyli grupa Warner Bros. Discovery, zrobiła lidze psikusa i wyrównała ofertę. Pomimo rzekomych długów dostawcy, miała otrzymać potwierdzenie “zdolności finansowej”, które było konieczne do zawetowania porozumienia. Zatem TNT z Charlesem Barkleyem, Shaquillem O’Nealem, Kennym Smithem i Erniem Johnsonem chce pozostać na rynku i nadal transmitować mecze najlepszej ligi świata. Problem polega jednak na tym, że NBA jest to nie na rękę i woli współpracować z nowymi partnerami z Amazona.
Co się zatem wydarzy? Warner Bros jest przekonany, co do swoich praw, ponieważ za nie zapłacił. Rzekomo w pakiecie z poprzedniej umowy dodatkowa płatność dotyczyła wyłącznie klauzuli pozwalającej telewizji przejąć jeden z wynegocjowanych pakietów. NBA chce się jednak przed tym bronić, a to oznacza, że najprawdopodobniej czeka nas spór sądowy. Co to oznacza dla podpisanego i zaakceptowanego przez zarząd porozumienia? Nie wiadomo, ale wszystko wskazuje na to, że oficjalne ogłoszenie liga musi przełożyć.