Tyrada Freda VanVleeta odbiła się echem na ligowych korytarzach. Zawodnik Toronto Raptors miał problem z zaakceptowaniem zachowania sędziego Bena Taylora, który swoimi decyzjami miał psuć widowisko, a nawet stosować swego rodzaju vendettę na liderze Raptors za jego zachowanie oraz komentarze. VanVleetowi puściły wówczas hamulce i był gotowy zaakceptować każdą karę, jaka na niego spadła. Ostatecznie stanęło na 30 tys. dolarów. NBA mimo wszystko postanowiła jego słowa zweryfikować.

‍

Zobacz także: Morant uważa, że nie ma problemów z alkoholem

‍

Okazuje się, że komentarze zawodnika mogły mieć wpływ na to, jak w ostatnich meczach sędzia Taylor był obsadzany. Według obserwacji Toma Haberstroha z podcastu Basketball Illuminati, w ostatnich pięciu przepracowanych meczach Taylor tylko raz był “szefem” składu sędziowskiego. W czterech spotkaniach był sędzią “numer dwa”. Tymczasem przed komentarzami VanVleeta, Taylor jako sędzia "numer jeden" występował w 41 z 52 meczów. Poza tym nigdy nie był sędzia numer dwa w dwóch kolejnych spotkaniach z rzędu. 

‍

Widzimy zatem, że doszło do pewnej korekty względem pana Taylora. Niewykluczone, że liga wspólnie ze związkiem sędziów przeanalizowała jego pracę i doszła do wniosku, że przyda mu się lekcja pokory. VanVleet w tym sezonie “zarobił” osiem przewinień technicznych, z czego aż trzy otrzymał od Taylora. Panowie wyraźnie za sobą nie przepadają, a już wkrótce Taylor będzie w obsadzie sędziowskiej kolejnego meczu Toronto Raptors. Powinno być ciekawie, zwłaszcza po ostatnich decyzjach ligi. 

‍