W opinii niektórych skautów - Bryce James ma większe szanse na to, by zaistnieć w NBA, niż jego starszy brat Bronny. Przed nim jednak długa droga. Swoją przygodę uniwersytecką rozpocznie w Arizonie.
Wszystko wskazuje na to, że młodszy syn LeBrona Jamesa również upatruje swojej przyszłości w koszykówce. Bryce robi solidne postępy i bacznie obserwują go pod kątem ewentualnej gry w najlepszej lidze świata. Według ostatnich informacji, Uniwersytet Arizony otrzymał od Bryce'a Jamesa, rzucającego obrońcy z Sierra Canyon, deklarację gry. Zawodnik klasy 2025 wybrał Wildcats spośród ofert od Duquesne, Ohio State i innych uczelni. Rzekomo Bryce’a przyciągnęła do Arizony zdolność trenera Tommy'ego Lloyda do rozwijania zawodników.
- Bryce James jest synem LeBrona Jamesa, co oznacza, że podobnie jak jego starszy brat Bronny, znajduje się pod lupą - pisze ceniony skaut Adam Finkelstein. - Bryce potrzebuje jednak czasu i przestrzeni, aby rozwijać się we własnym tempie. Być może na początku nie będzie tak dynamicznym atletą czy rozgrywającym, jak niektórzy oczekują, ale jest solidnym zawodnikiem z dobrą sylwetką i solidnymi umiejętnościami na wczesnym etapie. Ma wyraźny potencjał rzutowy, zwartą technikę rzutu oraz zdolność trafiania zarówno za trzy, jak i z półdystansu. Jego lewa ręka jest zaawansowana jak na jego wiek, a także posiada dobre zrozumienie gry już na tym etapie. Fizycznie ma solidną budowę, jak na ucznia młodszych klas, ale wciąż dostosowuje się do swojego ciała i jest daleki od ostatecznej formy - dodał.
Zobacz także: Koszmarny uraz Iveya
Bryce jest lepiej zbudowany, niż swój brat na tym samym etapie. Jednak kluczowa będzie cierpliwość, bo choć zdradza naprawdę ciekawy potencjał, w tym momencie nie ma pewności, czy ma potencjał na to, by stać się gwiazdą NBA. Rodzice wyraźnie nie chcą wywierać na młodym koszykarzu żadnej presji. Wydaje się, że nie będzie wokół niego aż takiego szumu, jak wokół Bronny’ego. Szansa na to, że Bryce będzie miał okazję zagrać ze swoim ojcem i bratem jest znikoma. W przypadku LBJ-a nigdy jednak nie wiadomo…