To był bardzo długo wyczekiwany powrót. Zion Williamson wybiegł na parkiet przeciwko Chicago Bulls i od początku wyglądał świetnie. Podkoszowy zrzucił sporo kilogramów, ale nie stracił jednego – dominacji pod koszami.
Williamson wybiegł na to spotkanie w pierwszej piątce i już po kilku minutach efektownie zapakował do kosza, mijając po linii końcowej Patricka Williamsa. Ostatecznie Zion spędził na parkiecie niewiele ponad 15 minut i w tym czasie zapisał 13 „oczek”, 4 zbiórki, asystę oraz przechwyt. Trafił też solidne 4 z 6 rzutów z gry oraz rewelacyjne 5/5 z linii rzutów wolnych.
- Nie mogłem pokazać im wszystkiego, ale bardzo się cieszę, że ponownie wybiegłem na parkiet. Wciąż uczę się gry z nowymi kolegami, bo w ciągu roku doszło do wielu zmian. Dziś udało nam się zgrać i wierzę, że wybiegając na pierwszy mecz sezonu zasadniczego, będziemy już w pełni zgrani – powiedział koszykarz.
Drużyna z Nowego Orleanu zagrała bardzo dobre zawody przeciwko ekipie z Wietrznego Miasta. Pelicans mimo nieobecności Brandona Ingrama triumfowali 129:125, co było głównie zasługą fenomenalnie dysponowanych Devonte Grahama (21 punktów, 5 asyst) i Jaxsona Hayesa (14 punktów, 6 zbiórek). Po stronie Bulls najlepszym strzelcem był DeMar DeRozan, który uzbierał 21 „oczek”. Double-double w postaci 15 punktów i 11 zbiórek zanotował z kolei Nikola Vucevic.