Panathinaikos w naprawdę niezłym stylu wywalczył w poprzednim sezonie tytuł mistrzowski Euroligi, czyli najbardziej prestiżowych rozgrywek na Starym Kontynencie. Drużyna prowadzona przez trenera Ergina Atamana pokonała w finale Real Madryt. Zaraz po zdobyciu tytułu, Giannis Antetokounmpo wtulony w tureckiego trenera stwierdził, że “chciałby dla takiego szkoleniowca grać”. To automatycznie podbiło pozycję Ataman w oczach generalnych menadżerów NBA. Teraz Ataman chce rzucić Amerykanom wyzwanie. 

‍

-  Zaraz po tym, gdy zdobyli tytuł, napisali na twitterze, że są “mistrzem świata”. […] Zatem mają o sobie duże mniemanie. Nie jesteście mistrzami świata. Jeżeli chcecie być tak postrzegani, to przyjedźcie tutaj i pokonajcie nas – mistrza Euroligi – mówił szkoleniowiec Panathinaikosu. – Jeżeli jesteście tacy pewni siebie, to przyjedźcie i ograjcie nas w OAKA (hala olimpijska w Atenach przyp. red.) [...] Boston Celtics i Dallas Mavericks walczyli w finale, więc nie potrzebują pomocy. Mogę jednak spróbować kogoś dźwignąć. Nie będę mówił o konkretnych zespołach. Teraz jestem w Panathinaikosie i dobrze się tutaj czuję. Jeśli ktoś jest zainteresowany, zawsze może ze mną porozmawiać – mówił.

‍

Zobacz także: Amerykanie miażdżą Serbię w sparingu

‍

Czy naprawdę Panathinaikos byłby gotów walczyć z Boston Celtics? W ostatnich latach reszta świata mocno Stany Zjednoczone podgoniła i najwyraźniej Ataman chce sprawdzić, czy już teraz mistrz Euroligi może rywalizować z najlepszym zespołem NBA, jak równy z równym. Od dawna po ligowych korytarzach krąży pomysł zorganizowania jednej dywizji w Europie. Niewykluczone, że kiedyś się to zmaterializuje. My tymczasem czekamy aż Celtics chwycą przynętę i w ramach okresu przygotowań zawitają do Aten, by faktycznie zmierzyć się z zespołem Atamana.