Sędziowie popełnili dwa kluczowe błędy jednego dnia. Najpierw w meczu Detroit Pistons z New York Knicks, a następnie w starciu Los Angeles Lakers z Minnesotą Timberwolves.
Przy stanie 94:93 dla New York Knicks, Tobias Harris zebrał piłkę z atakowanej deski i podał ją do stojącego w rogu Tima Hardawaya. Ten atakowany przez Josha Harta oddał rzut za trzy, który okazał się nieskuteczny. Ławka Pistons od razu zgłaszała, że zawodnik był faulowany, jednak sędziowie stwierdizli wówczas, iż kontakt “był marginalny” i zakończyli mecz bez oglądania powtórki. Dopiero po zejściu do szatni i obejrzeniu sytuacji raz jeszcze, arbiter prowadzący mecz - David Guethrie, w rozmowie z dziennikarzem potwierdził, że kontakt nie był marginalny i Hardaway powinien stanąć na linii rzutów wolnych, gdzie mógł albo doprowadzić do dogrywki, albo wyprowadzić Pistons na prowadzenie. Zamiast 3-1, w serii byłoby 2-2.
Kolejny błąd sędziów miał miejsce w czwartej kwarcie meczu pomiędzy Los Angeles Lakers i Minnesotą Timberwolves. Na około 35,4 sekundy przed końcem meczu, Doncić upadł na parkiet podczas dryblingu przy kryjącym go McDanielsie w okolicach linii środkowej. Mając tylko dwie sekundy na przekroczenie połowy, Lakers wykorzystali jeden ze swoich dwóch czasów. Okazuje się jednak, że Luka nie upadł sam, a potknął się o nogę McDanielsa, co powinno zostać zinterpretowane jako przewinienie. W pomeczowym raporcie czytamy, że sędziowie przeoczyli ten faul. Doncić powinien zatem stanąć na linii rzutów wolnych z szansą na objęcie prowadzenia. Zaraz po meczu mówił o tym sfrustrowany J.J. Redick. To kolejna seria, w której decyzja sędziów przyczyniła się do tego, że zamiast 2-2, mamy 3-1.