Golden State Warriors i Houston Rockets zapewnili nam dziś jeden z najlepszych meczów w tegorocznych Play-Offach. Ostatecznie górą okazali się zawodnicy Steve’a Kerra, którzy prowadzą już w serii 3-1!
To było prawdziwe meczycho. Jimmy Butler powrócił do gry i wykonał tytaniczną pracę dla Golden State Warriors. Wymuszał faule, wdawał się w trash talk z Dillonem Brooksem i co najważniejsze - trafił kluczowe rzuty, które zamknęły mecz. Skrzydłowy zapisał 27 punktów (12/12 z linii rzutów wolnych!), 6 asyst oraz 5 zbiórek. Niewiele gorszy był Brandon Podziemski, który trafiając sześć trójek, zakończył mecz z 26 punktami, 5 asystami i 5 zbiórkami (4 w ofensywie!). Stephen Curry miał dziś naprawdę ciężką rywalizację z obroną Rockets i zakończył spotkanie z 17 punktami. Postanowił jednak nie forsować rzutów, co przyniosło Warriors sukces.
Po drugiej stronie parkietu świetnie dysponowany był Fred VanVleet, który trafił 8 z 12 rzutów za trzy, co przełożyło się na 25 „oczek” i 6 asyst. Trójki na remis równo z syreną jednak nie trafił. W „pomalowanym” świetnie spisywał się Alperen Sengun, który uzbierał 31 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst. Spudłował jednak 16 z 28 rzutów z gry, za co ogromna pochwała należy się Draymondowi Greenowi.
O tym meczu można napisać jedno - Cleveland Cavaliers dobrze się bawili. Na parkiet wybiegła tak naprawdę cała rotacja zespołu Kenny’ego Atkinsona - poza przeziębionym Dariusem Garlandem. Heat nawet przez moment nie zagrozili najlepszej ekipie sezonu zasadniczego ze Wschodu. Donovan Mitchell rzucił 22 punkty, De’Andre Hunter 19, Ty Jerome 17, Evan Mobley 17, a Jarrett Allen uzbierał 14 „oczek”, 12 zbiórek i… 6 przechwytów!
Po meczu Bam Adebayo przyznał, że Heat czekają tego lata spore zmiany. I zdecydowanie są one potrzebne, bo po odejściu Jimmiego Butlera drużyna z Florydy gra tragiczną koszykówkę. Tej nocy najlepszym punktującym ekipy Erika Spoelstry był Nikola Jovic - autor 24 „oczek” i 5 zbiórek.