Austin Reaves wziął w obronę lidera Los Angeles Lakers. Niektórzy kibice uważają bowiem, że mistrzostwo w „bańce” nie jest tak samo ważne, jak to zdobyte w normalnych warunkach. Rzucający zdecydowanie się z tym twierdzeniem nie zgadza.
W sezonie 2019/20 zmagania NBA zostały dokończone w Orlando, gdzie zawodnicy nie mieli fizycznie kontaktu ze światem. Wszystko przez panującą pandemię koronawirusa. Ostatecznie sprawiono, że najlepsze zespoły świata rywalizowały ze sobą w neutralnych warunkach, co w sumie powinno jednak bardziej doceniać ten tytuł, aniżeli go dyskredytować.
To nie był Puchar Myszki Miki. Każdy miał dokładnie takie same szanse. Nie było wyjazdów, lotów i wsparcia własnych kibiców. Ci, którzy krytykują to mistrzostwo, nie mają żadnych argumentów. Myślę, że ma to związek z LeBronem. Jeżeli wygrałby ktoś inny, to nikt by o tym nie mówił. Przez to, że wygrał LeBron to pojawiają się głosy, że było to ustawione pod niego. LBJ ma wielu fanów, ale mnóstwo jest też osób, które go nienawidzą i starają się mu umniejszyć przy każdej możliwej sytuacji - przyznał koszykarz.
LeBron i jego Lakers byli w „bańce” fantastyczni. Skrzydłowy notował 27,6 punktu, 10,8 zbiórki oraz 8,8 asysty przy genialnej 56% skuteczności. Fantastycznie uzupełniał się z Anthonym Davisem, który był w pełni zdrowia i dorzucał od siebie 27,7 punktu oraz 9,7 zbiórki. Lakers w wielkim finale pokonali wówczas Miami Heat, którzy dwoili się i troili, ale to było za mało, by zwyciężyć.