Channing Frye: Lata 90. wcale nie były takie piękne

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
AP Photo

Były koszykarz, a obecnie ekspert telewizyjny, w jednej ze swoich ostatnich wypowiedzi nie wytrzymał i postanowił wyżalić się na to, że ciągle wspominamy Jordana, a nie doceniamy LeBrona. 

Channing Frye wychodzi z założenia, że idealizowanie koszykówki lat 90. jest nie fair wobec obecnego pokolenia koszykarzy, któremu niczego nie brakuje. W ostatnim czasie wiele mówi się o tym, że NBA stała się nudna i pozbawiona “treści”. Jednak Frye całkowicie się z tym nie zgadza i uważa, że czasy Michaela Jordana i Kobego Bryanta nie były pozbawione swoich czarnych stron. 

- Nostalgia zabija NBA. Era koszykówki lat 90. z Michaelem Jordanem i Kobe Bryantem wcale nie była tak czysta, jak wam się wydaje. Zapominacie, że Jordan opuścił ligę na dwa lata. Zapominacie, że Kobe—niech spoczywa w pokoju—poddał się w playoffach i odmówił rzucania piłki. [...] Więc całe to gadanie o Kobe, Jordanie — Och, on nie jest taki albo taki — to propaganda. Każdy wielki zawodnik, czy to Ant, Wemby, LeBron, Steph — ktokolwiek — jest porównywany do graczy sprzed 40 lat.  

Były koszykarz m.in. Knicks, Suns, Magic czy Cavs uważa, że kibice obecnie nie przywiązują dostatecznej wagi do tego, jak gra się w koszykówkę, dlatego nie są w stanie dostrzec jej dobrych stron. Poza tym jego młodsi koledzy czują, że narracja o “wielkich gwiazdach” ubiegłej epoki bagatelizuje ich rolę w historii tego sportu, dlatego nie pali im się, by firmować NBA swoim nazwiskiem. 

Co ma na myśli mówiąc o tym, że Kobe odmówił rzucania? Chodzi o siódmy mecz pierwszej rundy play-offów z 2006 roku, w którym Lakers przegrali z Suns. Bryant zdobył 23 punkty w pierwszej połowie, jednak Lakers przegrywali 45:60. Nie dostał wystarczającego wsparcia. Był rozczarowany powolnością Kwame Browna, nierozsądną grą Smusha Parkera i innymi elementami, które po prostu do siebie nie pasowały.  W drugiej połowie sfrustrowany Bryant przestał rzucać, a niektórzy twierdzą, że wręcz przestał grać. Oddał tylko trzy rzuty i zdobył zaledwie jeden punkt, a Lakers przegrali 121-90.

- Ale przepisy były wtedy zupełnie inne! Naprawdę nie oglądacie tego, jak funkcjonuje teraz obrona. Kto co robi? Jakie były zasady? Nikt nie docenia nowego pokolenia graczy, więc dlaczego ktokolwiek miałby chcieć być twarzą ligi, skoro każda stacja telewizyjna nieustannie ich krytykuje za to, że nie są jak ktoś sprzed 40 lat? To absurdalne. To niesprawiedliwe.

- LeBron to jeden z najlepszych zawodników w historii. Stephen Curry to jeden z najlepszych zawodników w historii. Giannis to jeden z najlepszych. Jokic — tak samo. A mimo to wciąż mówimy tylko o Michaelu Jordanie - skończył. 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes