Szkoleniowiec San Antonio Spurs nie kryje się ze swoimi preferencjami wyborczymi i mówi o tym, że najbardziej boi się tych ludzi, którzy nie chcą głosować. Wiemy też, że Pop nie ma ani trochę szacunku do Donalda Trumpa.
Już za kilka dni odbędą się wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Kamala Harris kontra Donald Trump. Świat NBA mówi w tym wypadku jednym głosem, który w ekstremalnej formie wyraził parę dni temu Gregg Popovich - szkoleniowiec San Antonio Spurs. Ten bardzo często traktuje o tematach politycznych i absolutnie nie znosi tego, co reprezentuje sobą kandydat Republikanów. W trakcie jednej z konferencji prasowych Pop postanowił zabrać głos i jest to m.in. efekt tego, że Kamala Harris zaczęła tracić w sondażach.
Zobacz także: Czyj pomnik odsłonili Heat?
- Jest żałosny, małostkowy, narzeka — wszyscy o tym wiemy. Nie zatrudniłbyś go do opieki nad swoimi dziećmi. Nie zatrudniłbyś go, gdybyś miał małą firmę. Chciałbyś mieć takiego człowieka w swojej firmie? Nie ma mowy. A my mamy na niego głosować na prezydenta? [...] Przecież Kamala Harris pokonała go w debacie, to było oczywiste. I od tamtej pory ucieka. Nie chce mieć z nią do czynienia, bo, jak sama powiedziała, jadła takich jak on na śniadanie jako prokurator generalny. [...] „Czy oni nie wiedzą, że mają dzieci i wnuki, które prawdopodobnie stracą wolność, jeśli ten człowiek zostanie wybrany? Nie mówię o polityce, mówię o idei naszego kraju - skończył.
Według Popovicha - Trump znalazł się w pozycji, do jakiej nigdy nie powinien zostać dopuszczony. Jako lider Republikanów chce się przede wszystkim zemścić na wszystkich, którzy przez tak wiele lat go odtrącali. Zatem wybory to jego vendetta - tak twierdzi Popovich. Szkoleniowiec San Antonio Spurs nigdy nie uciekał od swojego obywatelskiego obowiązku. Korzysta z niego garściami i wyraźnie stara się przekonać wszystkich, że wybór na prezydent Donalda Trumpa może być dla całej Ameryki niezwykle krzywdzący.