Denver Nuggets nie mieli za wiele do powiedzenia w trzech pierwszych meczach z Golden State Warriors. W czwartym spotkaniu w końcu udało im się zwyciężyć 126:121 i przedłużyć rywalizację, która powróci teraz do San Francisco.
Najlepszym zawodnikiem na parkiecie był Nikola Jokic, który zapisał 37 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst. Wspomnieć należy jednak o 7 stratach, które wynikały ze skutecznej obrony Wojowników. Bardzo dobre zawody rozegrał też Monte Morris, który zdobył 24 punkty. O trzy „oczka” gorszy był Aaron Gordon, który zapisał tez 6 zbiórek i 4 asysty.
Warriors zaczęli to spotkanie w swojej Play-Offowej piątce - z Jordanem Poolem na rozegraniu i Stephenem Currym na ławce. Poole miał spore problemy ze skutecznością (trafił 3/10 z gry) i zakończył spotkanie z zaledwie 11 punktami i 9 asystami. Najlepszym strzelcem Warriors był Curry, który zapisał 33 punkty oraz 8 asyst. O jeden punkt gorszy był Klay Thompson, który trafił rewelacyjne 7/11 z obwodu. 20 „oczek” dorzucił od siebie Andrew Wiggins.
W historii NBA żadna z drużyn (mieliśmy 143 takie przypadki), nie wygrała rywalizacja w Play-Offach w momencie, gdy przegrywała 0-3. Nuggets lubią jednak pisać historię - są bowiem pierwszym zespołem w lidze, który wygrał dwie kolejne serie mimo stanu 1-3 (w bańce przeciwko Jazz i Clippers).
- O ile historia jest przeciwko nam, to już kilka razy pokazaliśmy, że potrafimy zrobić wiele. Więc dlaczego nie? - przyznaje Nikola Jokic.
Mimo przegranej szkoleniowiec GSW Steve Kerr przyznał, że to bardzo dobre doświadczenie dla jego zawodników.
- Potrzebowaliśmy tego. Czułem się, jakbyśmy kompletnie nie realizowali planu na ten mecz w pierwszej połowie. Byliśmy zbyt nakręceni na zamknięcie tej serii już dziś. Teraz skupiamy się na piątym meczu przed naszą publicznością, gdzie spróbujemy zamknąć serię - spuentował Kerr.