Detroit Pistons idą jak burza w 2025 roku. Wygrali siedem z ośmiu meczów, a zdecydowanie najefektowniejszym było to odniesione dziś. Na ich drodze stali bowiem New York Knicks w słynnej Madison Square Garden.
To był kolejny wielki występ Cade’a Cunninghama, który coraz częściej pada w dyskusjach, jeśli chodzi o najlepszych guardów w NBA. Tej nocy rozgrywający zapisał 36 punktów na fantastycznej 51,9% skuteczności. Ostateczny rzut, który zapewnił Pistons zwycięstwo trafił jednak Malik Beasley, który dał kapitalną zmianę z ławki. W niecałe 18 minut trafił 6 z 8 rzutów za trzy, co przełożyło się na 22 „oczka”.
Po stronie Knicks znów byliśmy świadkami gry „żelaznej” piątki, bowiem wszyscy koszykarze otrzymali co najmniej 37 minut. Karl-Anthony Towns spędził nawet na parkiecie 43 minuty, zdobywając w tym czasie 26 punktów i 12 zbiórek. Double-double zapisali także Jalen Brnson (31 punktów i 11 asyst) oraz Josh Hart (12 punktów, 14 zbiórek i 5 asyst).
Zespoły z Los Angeles w końcu wróciły do grania. Dziś Lakers w przerwie uhonorowali Michaela Coopera, ale to w żaden sposób nie pomogło im w tym spotkaniu wygrać. Dziś Spurs byli zdecydowanie lepsi, a cała pierwsza piątka zapisywała na swoim koncie dwucyfrową zdobycz punktową. Po 23 „oczka” uzbierali dziś Victor Wembanyama, Stephon Castle i Devin Vassell, a Chris Paul dorzucił od siebie 13 punktów i 10 asyst. Niestety na parkiet ze względu na problemy z plecami nie wybiegł Jeremy Sochan.
Po stronie Lakers najlepszym graczem był Anthony Davis, który świetnie spisywał się przede wszystkim na atakowanych tablicach, notując aż osiem ofensywnych zbiórek (łącznie w meczu 13). Dorzucił do tego 30 punktów. LeBron James nie rzucał dziś za dużo (7/11 z gry), zdobywając 18 punktów, 8 asyst i 5 zbiórek, jednak zapisał także 7 strat.