Wielu kibicom wydawało się, że trójka Stephen Curry - Klay Thompson - Draymond Green nigdy nie zostanie rozdzielona. Rzucający podpisał jednak właśnie umowę z Dallas Mavericks i w barwach Golden State Warriors już go nie zobaczymy…
W grze o Thomspona były dwa zespoły - Los Angeles Lakers oraz Dallas Mavericks. Jak się okazuje, do strzelca tuż po otwarciu okienka wolnych agentów dzwonił LeBron James, który miał go namawiać do przeprowadzi do Miasta Aniołów. Pojawiły się nawet doniesienia, że skrzydłowy będzie gotowy podpisać umowę za mniejsze pieniądze, by tylko połączyć siły z Klayem. Jednak nic z tego.
Mierzący 198 centymetrów koszykarz zdecydował się podpisać umowę z Dallas Mavericks, którzy walczyli w tym roku o mistrzostwo NBA. W serii finałowej zdecydowanie zabrakło im trzeciej opcji w ataku i wszyscy poza Luką Donciciem oraz Kyrie Irvingiem zdecydowanie w tym elemencie zawodzili. Lekiem na to ma być w przyszłym sezonie Klay Thompson.
W poprzedniej kampanii koszykarz notował średnio 17,9 punktu, 3,3 zbiórki oraz 2,3 asysty, trafiając przy tym 43,2% rzutów z gry oraz 38,7% za trzy. Thompson powrócił w sezonie 2021/22 po poważnych kontuzjach kolana oraz Achillesa i już w pierwszej kampanii po powrocie sięgnął po mistrzostwo. Niestety nie jest już takim samym zawodnikiem, a w ostatnim czasie jego relacje z włodarzami Golden State Warriors miały się mocno popsuć. Właśnie dlatego zdecydował się podpisać umowę z Dallas Mavericks, gdzie w ciągu trzech lat zarobi 50 milionów dolarów. Ostatni rok jest opcją gracza.