Rzekomo przehandlowanie przez Chicago Bulls Alexa Caruso do Oklahomy City Thunder w zamian za Josha Giddeya było dla DeMara DeRozana ostatecznym sygnałem, że trzeba pakować manatki i szukać dla siebie nowego miejsca. Weteran ligowych parkietów od 1 lipca jest niezastrzeżonym wolnym agentem, więc nie musi się na nikogo oglądać. Pozostaje mu tylko rozstrzygnąć, co konkretnie leży dla niego na stole. Jeżeli uprze się na powrót w rodzinne strony, to zainteresowanie zgłaszają Lakers.

‍

Zobacz także: Celtics idą na sprzedaż!

‍

Problem polega jednak na tym, że LAL nie mają w swoim salary-cap za dużo pieniędzy do wydania. Jeżeli chcą znaleźć miejsce na kontrakt DeRozana, to muszą przehandlować D’Angelo Russella albo Gabe’a Vincenta. Zatem Roba Pelinkę - sternika ekipy z Los Angeles, czeka jeszcze trochę pracy. Lakers stracili szansę na zakontraktowanie Klaya Thompsona, który związał się 3-letnim kontraktem z Dallas Mavericks. Nadal nie wiadomo, jaką decyzję w sprawie swojego kontraktu podejmie LeBron James.

‍

Ten może podpisać na 3 lata za 160 milionów dolarów, ale jeśli zejdzie z maksymalnej kwoty o mniej więcej 25 milionów dolarów, Lakers będą mieli do dyspozycji wyjątek mid-level w wysokości 13 milionów dolarów. To może nie wystarczyć, by przekonać DeMara DeRozana, ale jeśli uda się przehandlować któregoś ze wcześniej wspomnianych graczy i nie przyjmować w zamian żadnych umów, Lakers dostaną swoją szansę. DeRozan pochodzi z Compton - jednej dzielnic LA. 34-latek nadal może grać na poziomie All-Star. W poprzednim sezonie notował dla Bulls 24 punkty, 4,3 zbiórki i 5,3 asysty trafiając 48 FG%. 

‍