Damian Lillard wciąż pozostaje bez mistrzowskiego pierścienia. Jak na razie nie pomógł transfer do Milwaukee Bucks, bo w pierwszym sezonie przygoda zakończyła się już na pierwszej rundzie. Rozgrywający uważa, że mógł mieć już jeden pierścień…
- Jedną z rzeczy, o których myślę bardzo często w kontekście mojej kariery to moment, w którym LaMarcus Aldridge odszedł do San Antonio Spurs. Gdyby nie to, zdobylibyśmy wspólnie choć jedno mistrzostwo. Ja doszedłbym do swojego poziomu, a on już wtedy był wielki – powiedział.
Lillard i Aldridge grali w jednej drużynie przez trzy sezony. Wspólnie reprezentowali barwy Portland Trail Blazers w latach 2012-15. W swoim najlepszym sezonie osiągnęli bilans 54 zwycięstw oraz 28 przegranych, wygrywając też pierwszą serię w fazie Play-Off od 2000 roku. W 2015 roku podkoszowy dołączył jako wolny agent do San Antonio Spurs.
W drużynie Gregga Popovicha grał przez sześć lat, a kolejne dwa spędził na Brooklynie. Zakończenie kariery ogłosił w marcu 2023 roku. Pod sam koniec swojej przygody ze sportem miał spore problemy zdrowotne, które zmusiły go do przerwania kariery. Próbował później jeszcze wrócić, co było lekiem w walce z depresją, ale ostatecznie „odwiesił buty na kołek”.