Reprezentacja Sudanu Południowego to jedna z największych rewelacji na międzynarodowej scenie. Zespół z Czarnego Lądu nie byłby w tym miejscu, gdyby nie ogromna pomoc, jakiej udzielił jej Luol Deng, były koszykarz NBA.
Sudan Południowy dopiero w 2011 roku uzyskał niepodległość. Choć wojna oficjalnie dobiegła końca, nadal jest to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na świecie. Koszykarze, którzy reprezentują kraj w trakcie Igrzysk Olimpijskich, pochodzą z rodzin, które uciekały przed koszmarem wojny. Najczęściej do Australii lub do Ameryki Północnej. Jednak od kilku lat, w dużej mierze za sprawą Luola Denga, rozwija się w Sudanie Południowym projekt, który ma pomóc młodym osobom wyrwać się z koszmarów tego miejsca.
Zobacz także: Grał w NBA, na IO pojechał jako siatkarz
– Luol Deng przez cztery lata finansował to wszystko z własnej kieszeni – przyznał Royal Ivey, trener reprezentacji Sudanu Południowego. – Płacił za sale treningowe, hotele, bilety lotnicze – za wszystko. Wielkie podziękowania dla niego i całego sztabu. Bez niego nie bylibyśmy w stanie złożyć tej drużyny w całość – dodaje Ivey, były koszykarz NBA.
Deng spędził w NBA 15 lat. Swój najlepszy okres rozegrał w Chicago, gdzie obok Derricka Rose’a i Taja Gibsona walczył w czołówce Wschodniej Konferencji. Wiele zarobionych środków inwestował w pomoc Sudanu Południowemu, przede wszystkim zapraszając tam NBA i dając początek wielu programom zorientowanym na pomoc młodym ludziom. Nie miał żadnych problemów z tym, by wykładać na stół swoje własne pieniądze. Czuł się w obowiązku i bez jego wsparcia drużyna narodowa nie byłaby w tym miejscu. To rzecz absolutnie wielka!