Luka Doncić w swoim pierwszym meczu dla Los Angeles Lakers wyglądał jak typowy koszykarz po kilkutygodniowej przerwie. Miał problemy ze skutecznością, ale to nie wpłynęło na wynik meczu, ponieważ Lakers bardzo szybko objęli prowadzenie.
Los Angeles Lakers - Utah Jazz 132:113
Kibice w LA czekali na ten dzień od momentu, w którym ogłoszono transfer Luki Doncicia. W końcu nowy zawodnik Lakers wyszedł na parkiet i zagrał u boku swojego idola z dzieciństwa. Spotkanie bardziej jednak przypominało przedmeczową rozgrzewkę, niż faktyczną rywalizację na poziomie NBA. Wszystko przez fakt, że Los Angeles Lakers w pierwszych fragmentach zbudowali wysokie prowadzenie, którego nie oddali do końca spotkania. Doncić spędził na parkiecie 24 minuty i w tym czasie zanotował 14 punktów (5/14 FG), 5 zbiórek oraz 4 asysty. Dla ekipy prowadzonej przez trenera J.J.-a Redicka to szósta wygrana z rzędu. Jazz przegrali dziewiąty mecz z rzędu na wyjeździe. Doncic w swoim debiucie popisał się serią efektownych podań. Już 50 sekund po rozpoczęciu gry dograł do Jaxsona Hayesa na alley-oop, a w ostatniej minucie pierwszej połowy posłał długie podanie do atakującego LeBrona Jamesa, który wykończył akcję layupem. Los Angeles miało siedmiu graczy z dwucyfrową zdobyczą punktową, trafiając 54,3% rzutów z gry i prowadząc nawet 34 punktami. LBJ zanotował 24 punkty, 7 zbiórek i 8 asyst.
Washington Wizards - San Antonio Spurs 121:131
Ekipa z Teksasu kontrolowała przebieg spotkania, a Jeremy Sochan zanotował dobry występ z ławki rezerwowych. W zaledwie 21 minut zapisał na swoje konto 14 punktów (6/7 FG, 1/1 3PT), 5 zbiórek, 3 asysty i 3 przechwyty. Można odnieść wrażenie, że sztab Spurs cały czas obawia się o jego zdrowie, dlatego Sochan gra relatywnie mało. Wembanyama trafił swoje pierwsze cztery rzuty za trzy punkty w ciągu ośmiu minut. Nie utrzymał tego tempa zdobywania punktów, ale mimo to dominował przeciwko osłabionemu zespołowi Washington Wizards, który grał bez debiutanta Alexa Sarra (skręcona lewa kostka). San Antonio zanotowało serię 22:0 w pierwszej kwarcie. Wizards szybko odpowiedzieli i do przerwy przegrywali tylko trzema punktami. Wembanyama dołożył cztery asysty, w tym efektowne podanie do De’Aarona Foxa, który zdobył punkty dające Spurs prowadzenie 122:115 na 3:13 przed końcem meczu. Washington nie zdołał już zbliżyć się do rywali. Dziewięciu graczy Wizards zakończyło spotkanie z dwucyfrową zdobyczą punktową, ale zespół trafił jedynie 14 z 47 rzutów za trzy. 17 punktów i 4 asysty Richuana Holmesa oraz 16 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty Poole’a. Dla Spurs 31 punktów (12/21 FG, 5/8 3PT), 15 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty i 3 bloki Wemby’ego oraz 30 punktów (7/14 FG, 15/18 FT), 4 zbiórki i 6 asyst Foxa.
Milwaukee Bucks - Golden State Warriors 111:125
Choć Damian Lillard dwoił się i troił, jego Milwaukee Bucks, pozbawieni wsparcia kontuzjowanego Giannisa Antetokounmpo, nie byli w stanie odpowiedzieć na siłę rażenia, jaką dysponowali tej nocy Golden State Warriors. Ekipa z San Francisco jest już 2-0 z Jimmym Butlerem w składzie. Goście odskoczyli w czwartej kwarcie i utrzymali prowadzenie do końca meczu. Podopieczni trenera Steve’a Kerra mają bilans 2-2 podczas serii siedmiu kolejnych meczów wyjazdowych. Milwaukee straciło co najmniej 123 punkty w sześciu z ostatnich ośmiu spotkań. Poprzedniej nocy Bucks znacząco utrudnili sobie zadanie popełniając aż 20 strat. Butler zdobył ostatnie sześć punktów trzeciej kwarty dając Warriors prowadzenie 89:83 przed decydującą częścią gry. Golden State nie oddało już przewagi. Warriors zanotowali rekordowe w sezonie 16 przechwytów i oddali o 17 rzutów więcej z gry niż Bucks. Stephen Curry skończył noc ze swoim najlepszym wynikiem w tym sezonie. Lider GSW zanotował 38 punktów (12/24 FG, 6/16 3PT), 6 zbiórek i 4 asysty. 20 punktów, 9 zbiórek, 6 asyst i 4 przechwyty wszędobylskiego Butlera. Dla Bucks 38 punktów (12/20 FG, 3/9 3PT), 5 zbiórek i 7 asyst Lillarda oraz 21 punktów i 6 zbiórek Kyle’a Kuzmy.
Dallas Mavericks - Sacramento Kings 128:129 OT
Zdecydowanie najciekawsze wydarzenie poprzedniej nocy. Dallas Mavericks co prawda stracili w poprzednim meczu Anthony’ego Davisa, ale nadal są niezwykle zdeterminowani, by zagrać w tegorocznych play-offach. Na początku drugiej kwarty Mavs stracili środkowego Daniela Gafforda z powodu skręcenia prawego kolana po kolizji z Malikiem Monkiem. Na mecz wyszli bez skrzydłowych Anthony’ego Davisa i P.J. Washingtona oraz środkowych Derecka Lively’ego II i Dwighta Powella, którzy zmagają się z kontuzjami. Ekipy wymieniały się ciosami. Mavs w czwartej kwarcie prowadzili różnicą 11 punktów, ale to nie wystarczyło. Na trzy sekundy przed końcem regulaminowego czasu, DeMar DeRozan doprowadził do remisu 116:116. Kyrie Irving zaatakował kosz, ale Monk zablokował jego próbę. Na 10 sekund przed końcem dogrywki, Klay Thompson trafił trójkę, która wyprowadziła Mavs na prowadzenie 128:127. Wtedy DeRozan trafił floater na 2 sekundy przed końcem. Ostatnia akcja Mavericks zakończyła się odgwizdanym faulem ofensywnym Spencera Dinwiddie'ego na środku parkietu. Podczas meczu kilku kibiców zostało wyprowadzonych z American Airlines Center po tym, jak wielokrotnie skandowali imię Doncicia podczas rzutów wolnych. 30 punktów (11/25 FG), 9 zbiórek, 7 asyst i 3 przechwyty Irvinga oraz 20 punktów, 5 asyst i 2 przechwyty Dinwiddiego. Dla Kings 42 punkty (15/22 FG, 4/6 3PT), 7 zbiórek i 3 asysty DeRozana oraz 16 punktów, 15 zbiórek, 8 asyst Domantasa Sabonisa.