Na lotnisku przywitało go tysiące fanów, którzy skandowali “WEM-V-P!”, co może być stałym punktem meczów San Antonio Spurs, jeśli tylko Victor Wembanyama spełni pokładane w nim oczekiwania. Przed nim naprawdę sporo wyzwań, bowiem jeszcze żaden gracz od czasów LeBrona Jamesa w 2003 roku nie budził tak potężnego zainteresowania wśród fanów i mediów. Spurs mają więc prawdziwy diament i muszą zrobić wszystko, by go odpowiednio doszlifować. Zadbać o to mają także legendy drużyny, cały czas obecne w jej funkcjonowaniu. 

‍

Zobacz także: Banchero mówi nie Włochom

‍

W piątkowy wieczór Francuz spotkał się na kolacji z Davidem Robinsonem, Timem Duncanem, Seanem Elliotem oraz Manu Ginobilim, czyli legendami zespołu z San Antonio. Całość zorganizował Gregg Popovich. Zaraz potem Victor napisał na twitterze, że “nie mógł sobie wyobrazić lepszych wzorów do naśladowania”. Każda z tych postaci napisała dla Spurs kawał historii. Duncan rzekomo będzie obecny w procesie rozwoju Wemby’ego. Ma podpowiadać sztabowi szkoleniowemu i na bieżąco sprawdzać, co u Francuza słychać. Swoje trzy grosze może wtrącić także David Robinson, który z kolei pomagał w rozwoju Duncana. 

‍

Zorganizowanie takiej kolacji już w pierwszy dzień pobytu Victora w San Antonio podpowiada tylko, jak bardzo Spurs zależy na tym, by zawodnik dobrze się czuł w swoim nowym środowisku. Zaraz po kolacji Wemby komplementował legendy Spurs dziękując za to, że już na tak wczesnym etapie okazują swoje wsparcie. Zaraz obok stołu z Wembanyamą, był także stół, przy którym usiadła jego rodzina. Bliskim Francuza bardzo dużo czasu poświęcił trener Popovich. Wkrótce rozpoczniemy rozgrywki ligi letniej i rzekomo Wemby ma wystąpić w niektórych meczach swojego zespołu. 

‍